Wieczorem w Brukseli o ratowaniu Cypru będą także rozmawiać ministrowie finansów strefy euro. Adam Hofman z Prawa i Sprawiedliwości uważa, że sytuacja Nikozji pokazuje, że nieodpowiedzialni politycy to krótka droga do katastrofy. - A czy uda się uratować Cypr, to jest tylko decyzja Unii Europejskiej o dodatkowych pieniądzach - mówił. Doradca prezydenta profesor Tomasz Nałęcz jest zdania, że wszyscy powinni trzymać kciuki za pozytywne rozwiązanie cypryjskich problemów. - To nie jest tak, że to niewielki kraj, niewielka gospodarka, bo nawet przez niewielką dziurkę z dużego naczynia może wyciec dużo wody - powiedział profesor. Zdaniem Jacka Protasiewicza z Platformy Obywatelskiej, najwięcej zależy teraz od władz w Nikozji. Jak mówił, Unia Europejska oczekuje od Cypru wkładu własnego w wysokości około 6 miliardów euro. - Czy władze tego kraju pożyczą te pieniądze od Rosji, czy też opodatkowane zostaną wysokie lokaty głównie pochodzenia rosyjskiego, to te pieniądze muszą być zgromadzone - podkreślił eurodeputowany. Jacek Kurski z Solidarnej Polski zwraca z kolei uwagę, że w przypadku Cypru w piersi powinna uderzyć się Unia Europejska. Jego zdaniem, nie powinno się takich krajów wciągać do strefy euro. Już wcześniej parlament Cypru przyjął kilka ustaw oszczędnościowych, teraz rozważany jest między innymi jednorazowy podatek od dużych depozytów bankowych - tych powyżej stu tysięcy euro. Unijny komisarz do spraw gospodarczych, Olli Rehn mówi, że Cypr ma przed sobą niełatwy wybór. - Porozumienie musi być przyjęte dziś i natychmiast wdrożone. Niestety nie ma już optymalnych rozwiązań, są tylko te najtrudniejsze - podkreślił.