Samorządowcy zostali już skazani za oszustwa na kilkanaście miesięcy więzienia w zawieszeniu. Ciągle jednak nie ma finału sprawy tych, którzy ostrzegli ich przed aresztowaniem - byłego wiceministra spraw wewnętrznych Zbigniewa Sobotki oraz posłów Sojuszu: Henryka Długosza i Andrzeja Jagiełły. W Sądzie Okręgowym w Kielcach rozpoczyna się ich proces. Zobacz też: "Starosta dzwonił do szefa gangu" 26 marca 2003 r. policjanci z Centralnego Biura Śledczego zatrzymali w Starachowicach kilkanaście osób podejrzewanych o członkostwo w gangu zajmującym się m.in. handlem kradzionymi samochodami, handlem narkotykami i bronią. CBŚ zajmowała się tą grupą od kilku miesięcy - gangsterzy byli podsłuchiwani, a policjanci, pracujący "pod przykryciem", kupowali od nich broń i narkotyki, zdobywając w ten sposób dowody przestępczej działalności gangu. Wśród zatrzymanych, a następnie aresztowanych, znaleźli się m.in. starosta i wiceprzewodniczący rady powiatu starachowickiego (obaj należeli wówczas do SLD). Staroście Mieczysławowi S. prokuratura postawiła zarzut wyłudzenia odszkodowania za rzekomo skradziony samochód. Wiceszefowi rady powiatu Markowi B. prokuratura zarzuciła wyłudzenie i łapówkarstwo. Obaj mieli działać "wspólnie i w porozumieniu" z domniemanym szefem miejscowego gangu Leszkiem S. Zobacz też: "Samorządowcy skazani" Sprawa starachowicka stała się głośna, gdy 4 lipca "Rzeczpospolita" doniosła, że z policyjnego podsłuchu wynika, iż poseł Andrzej Jagiełło (członek SLD, który później wystąpił z klubu parlamentarnego Sojuszu) zadzwonił do starachowickich samorządowców i ostrzegł ich przed planowaną akcją Centralnego Biura Śledczego. Poseł miał się przy tym powołać na informacje uzyskane od wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Zbigniewa Sobotki. Jagiełło zrezygnował z immunitetu poselskiego. 9 lipca prokuratura postawiła mu zarzut utrudniania postępowania karnego przez poinformowanie starosty i wiceprzewodniczącego rady powiatu o planowanej akcji CBŚ. Zobacz też: "Jagiełło dotknięty" Immunitetu zrzekł się również poseł Henryk Długosz, któremu 7 sierpnia prokuratura postawiła także zarzut utrudniania postępowania. Wcześniej Długosz zrezygnował z kierowania SLD w Świętokrzyskiem. Obaj zaprzeczyli zarzutom prokuratury. Wiceszef MSWiA Zbigniew Sobotka w związku z upublicznieniem informacji, że może być zamieszany w sprawę przecieku, poprosił premiera Leszka Millera o urlop. Jednocześnie kategorycznie zaprzeczył, jakoby przekazywał osobom nieuprawnionym jakiekolwiek informacje, które posiada z racji pełnionej funkcji. 30 września kielecka prokuratura skierowała do ówczesnego ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka wniosek o uchylenie przez Sejm immunitetu poselskiego Sobotki. 3 października minister Kurczuk podpisał wniosek i przekazał go do Sejmu. Sobotka zrezygnował z funkcji wiceministra, a 16 października zrzekł się immunitetu.Zobacz też: "Sobotka zostaje w SLD" Według opublikowanego przez "Gazetę Wyborczą" uzasadnienia prokuratury, dołączonego do przekazanego Sejmowi wniosku o uchylenie Sobotce immunitetu, 25 marca 2003 r. w Warszawie Sobotka, jako sekretarz stanu w MSWiA, ujawnił wiadomości o planowanych na następny dzień tajnych działaniach policji, dotyczących samorządowców ze Starachowic, nieuprawnionemu do ich uzyskania posłowi SLD Henrykowi Długoszowi. Ten z kolei przekazał je dalej również nieuprawnionemu posłowi SLD Andrzejowi Jagielle, a ten uprzedził o działaniach policji objętych nimi samorządowców.Zobacz też: "Taśmy starachowickie" W październiku zeszłego roku media informowały, że komendant główny policji, generał Antoni Kowalczyk zmienił zeznania złożone w śledztwie w sprawie przecieku. W czasie pierwszych zeznań twierdził, że nie przekazywał ówczesnemu wiceministrowi SWiA Zbigniewowi Sobotce informacji o akcji CBŚ w Starachowicach, a potem zeznał, że informował go o działaniach policji. B. minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk potwierdził, że Kowalczyk zeznał, iż przekazał Sobotce "pewne informacje" dotyczące tzw. sprawy starachowickiej. Ujawnił też, że początkowo Kowalczyk zaprzeczał, by przekazywał Sobotce informację o planowanej akcji. 29 października 2003 roku Kowalczyk zrezygnował z funkcji komendanta głównego policji. 15 lutego 2004 przeszedł na emeryturę. Zobacz też: "Kowalczyk na emeryturze" 17 listopada Sąd Rejonowy w Starachowicach po utajnionym procesie skazał byłego starostę Mieczysława S. na rok więzienia za usiłowanie wyłudzenia ponad 28 tys. zł odszkodowania za rzekomo skradzione auto, a byłego zastępcę przewodniczącego rady powiatu Marka B. na karę łączną 14 miesięcy więzienia za wyłudzenie odszkodowania i łapówkarstwo. Proces odwoławczy byłych samorządowców rozpoczął się w Sądzie Okręgowym w Kielcach 12 maja. Rozprawę odroczono do 30 czerwca. 26 stycznia 2004 roku prokuratura zakończyła wszczęte w kwietniu 2003 roku śledztwo w sprawie przecieku. W śledztwie przesłuchano 150 świadków, część z tych osób była przesłuchiwana wielokrotnie. Przesłuchano m.in. ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i administracji Krzysztofa Janika, ówczesnego komendanta głównego policji Antoniego Kowalczyka, ówczesnego zastępcę komendanta głównego Adama Rapackiego, ówczesnego dyrektora CBŚ Kazimierza Szwajcowskiego oraz parlamentarzystów: m.in. senatorów Jerzego Suchańskiego i Alicję Stradomską, posłankę Małgorzatę Winiarczyk-Kossakowską, posłów Jerzego Jaskiernię, Jerzego Dziewulskiego, Bogdana Bujaka, Józefa Szczepańczyka i Zbigniewa Nowaka. Przesłuchano również kilkoro dziennikarzy.Zobacz też: "Janik pod ochroną" 9 lutego 2004 roku Prokuratura Okręgowa w Kielcach skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie przecieku. Andrzeja Jagiełłę (dawniej SLD, obecnie Federacyjny Klub Parlamentarny) i Henryka Długosza (dawniej SLD) oskarżono o utrudnianie postępowania karnego. Byłego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Zbigniewa Sobotkę (SLD) oskarżono o ujawnienie tajemnicy państwowej i służbowej, godzenie się na utrudnianie postępowania przygotowawczego oraz godzenie się na narażenie działających pod przykryciem policjantów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w trakcie zakupu kontrolowanego broni palnej, amunicji i narkotyków. Oskarżonym grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Uzasadnienie aktu oskarżenia jest poufne, gdyż 11 z 27 tomów akt sprawy posiada klauzulę poufne lub ściśle tajne. Zobacz też: "Odtajnić sprawę 'przecieku'" Ze śledztwa wyłączono materiały dotyczące składania niezgodnych z prawdą zeznań i zatajania prawdy przez przesłuchiwanego w charakterze świadka byłego komendanta głównego policji, Antoniego Kowalczyka. Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie. Prokurator okręgowy Zbigniew Niezgoda potwierdził, że prokuratura chce postawić Kowalczykowi zarzuty składania fałszywych zeznań w sprawie przecieku. Zobacz też: "Fałszujący komendant" We wtorek w Sądzie Rejonowym w Starachowicach rozpocznie się proces 13 osób z grupy przestępczej, rozbitej przez CBŚ. Kielecka Prokuratura Okręgowa zarzuciła oskarżonym popełnienie kilkudziesięciu przestępstw o charakterze kryminalnym: m.in. nielegalne posiadanie oraz handel bronią, amunicją, materiałami wybuchowymi i narkotykami, a także wymuszenia haraczy i pobicia. Zobacz też: "Oskarżeni ws. Starachowic" Pierwszym skazanym związanym z tą grupą był policjant. Dostał karę półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata i grzywny 29 kwietnia w Starachowicach. Szczepan M. jest ostatnim skazanym w procesie tzw. "kolekcjonerów broni". Wątek "kolekcjonerów" wyłączono z głównego śledztwa przeciwko starachowickiej grupie przestępczej. Policjantowi temu zarzucono posiadanie broni bez zezwolenia, wymianę oraz sprzedaż jednego egzemplarza broni. Zobacz też: "Skazany policjant"