- Eksperci nie znaleźli nic podejrzanego w rezydencji i prowadzimy teraz normalne śledztwo - podała policja regionu Dolina Tamizy, która wszczęła obecnie dochodzenie mające na celu wyjaśnienie okoliczności śmierci 67-letniego Bieriezowskiego. Wcześniej ogłosiła, że traktuje jego zgon, jako niewyjaśniony. Tygodnik "Sunday Telegraph" cytuje mieszkającego w USA rosyjskiego historyka Jurija Felsztyńskiego, który przyjaźnił się z Bieriezowskim od 1998 r. Felsztyński nie wierzy, że Bieriezowski odebrał sobie życie i nic mu nie wiadomo, by miał być chory. Felsztyński wraz z byłym funkcjonariuszem KGB i FSB Aleksandrem Litwinienką napisał sfinansowaną przez Bieriezowskiego książkę sugerującą, że rosyjskie służby stoją za kulisami zamachów na budynki mieszkalne w Moskwie i innych miastach o dokonanie których oskarżono bojowników czeczeńskich po to, by Moskwa miała pretekst do drugiej inwazji na Czeczenię. "Bieriezowski był groźnym wrogiem bardzo potężnego prezydenta bardzo potężnego państwa z bardzo potężnym aparatem bezpieczeństwa" - zaznaczył Felsztyński, autor książki "Korporacja Putina". Inni znajomi milionera mówią, że pamiętają go, jako człowieka pełnego życia i nowych pomysłów, który nie poddawał się przeciwnościom losu. Bieriezowski przyjechał do W. Brytanii w 2000 roku po tym, jak popadł w konflikt z nowym prezydentem Rosji Władimirem Putinem. W 2003 roku uzyskał w Wielkiej Brytanii azyl polityczny. Władze rosyjskie wydały za nim list gończy, oskarżając go m.in. o malwersacje finansowe w okresie tzw. prywatyzacji nomenklaturowej w Rosji w latach 90. ub. wieku. Z tego czasu pochodzi jego fortuna, swego czasu oceniana na 1,3 mld USD. Pod koniec życia był w długach i po serii przegranych procesów sądowych miał cierpieć na depresję. W Wielkiej Brytanii był ostrym krytykiem Władimira Putina i wspierał finansowo opozycję przeciw niemu. Biznesmen uszedł z życiem z kilku zamachów, w jednym z nich zginął jego szofer.