Zdaniem lokalnych służb ratowniczych to cud, że przeżył. - To pierwszy raz, gdy słyszę o kimś, kto spróbował pokonać Cieśninę Torresa tratwą w trakcie cyklonu - powiedział AFP Jo Meehan, rzecznik AMSA, Australijskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa na Morzu. Według jego relacji poszczególne elementy tratwy powiązane były ze sobą zwykłym sznurkiem. - Nie jest to sposób żeglugi, który byśmy rekomendowali. Z powodu występowania na tych wodach rafy i licznych skał nawigacja jest trudna nawet dla dobrze wyposażonych łodzi. Szczególnie, gdy są wysokie fale i silny wiatr - stwierdził Meehan. Australijskie media podają, że Polak wypłynął w czwartek z papuaskiej wioski Sigabadura. AMSA zaalarmowali mieszkańcy wyspy Saibai, którzy zauważyli śmiałka z brzegu. Wysłano helikopter i statek. Ratownicy nie natrafili jednak na ślad po Polaku. Lokalna policja odnalazła go w piątek w rosnącym przy brzegu lesie namorzynowym. Po tym, jak wyjdzie ze szpitala, mają zająć się nim australijskie służby imigracyjne.