RMF: Po co przyjechałeś do Iraku? Artur: Chciałem walczyć w armii irackiej przeciwko amerykańskiej inwazji. RMF: Dlaczego? Skąd taka decyzja? Artur: Uważam, że to jest jakaś okazja, żeby coś porządnego w moim życiu zrobić. W moim osobistym życiu. RMF: Porządnego? Artur: Okazałem się bardzo, bardzo niemiłym człowiekiem, dla swojej rodziny i w ogóle. RMF: Masz jakieś doświadczenie? Byłeś w wojsku? Artur: Tak. RMF: Wiesz o tym, że polscy żołnierze działają wspólnie z Amerykanami, są w koalicji? Artur: Tak i tego się właśnie obawiałem, kiedy tu przyjeżdżałem, że jeśli tak by się zdarzyło, że nadejdą, to trochę tak głupio strzelać do swoich. RMF: Byłeś tu wcześniej? Artur: Nie. Nigdy tu nie byłem wcześniej. Można to nazwać, że to chęć przeżycia jakiejś przygody, ale jednocześnie wspomagając Irak. RMF: Co sądzisz o wojnie? Artur: Wojna chyba jest toczona wyłącznie ze względów finansowych. Żadnych politycznych aspektów. RMF: Powiedziałeś, że chciałeś walczyć, ale nie możesz. Dlaczego? Artur: Wytłumaczono mi, że jako obcokrajowiec nie mam szans walki w armii Iraku. RMF: Ale są ochotnicy z Jordanii, Palestyńczycy i ludzie z wielu innych krajów arabskich... Artur: Tak, chodzi chyba głównie o barierę językową. Ciężko byłoby im się porozumiewać ze mną, skoro ja w ogóle nie rozumiem po arabsku, a nie podejrzewam, żeby w armii irackiej wszyscy mówili też biegle po angielsku. RMF: Jesteś teraz żywą tarczą. Co będzie w sytuacji, gdy wojska amerykańskie zbliża się do tego miejsca, gdzie jesteś? Artur: Jeżeli będzie dostępna broń, to będę starał się walczyć. RMF: Zdajesz sobie sprawę z konsekwencji takiego wyboru? Artur: Tak. Zdaję sobie nawet z tego sprawę, co się może stać jak przez przypadek stanę się w niewoli, wtedy będzie mnie czekać polskie więzienie prawdopodobnie.