Dominika Rzepka, INTERIA.PL: Spotkała pani papieża osobiście, na prywatnej audiencji? Anna Szałapak: Zdarzyło mi się osobiście spotkać Jana Pawła II w roku bodaj 1985. Byliśmy z Piwnicą pod Baranami, z Piotrem Skrzyneckim. Występowaliśmy w Arezzo, na Festiwalu Małych Form Teatralnych i byliśmy umówieni na prywatną audiencję u papieża. Śpiewaliśmy dla Jana Pawła II, mam z tej wizyty medalik. To spotkanie było bardzo miłe i wesołe, bo Jan Paweł II powiedział do Piotra: "Ja Pana znam", a Piotr odpowiedział: "Ja Pana również"... Co pani najbardziej utkwiło w pamięci z tamtego pobytu w Watykanie, z tego spotkania? Wszyscy byliśmy bardzo przejęci, bo Watykan, bo Rzym, bo to spotkanie, bo to oczekiwanie, ale ja bardziej pamiętam Karola Wojtyłę z tego jego pobytu w Krakowie. Ja wtedy nie byłam jeszcze członkiem kabaretu, ale legenda głosi, że on bywał w kabarecie, przychodził do kabaretu i mówiło się o nim "Lolek". Także to bardziej pamiętam, jeśli chodzi o takie moje wspomnienia. A potem przyszedł ten kwietniowy czas, czas odchodzenia Jana Pawła II, jego śmierci... Ja wtedy byłam w takim szczególnym czasie, przygotowywałam wystawę: "Legendy i tajemnice Krakowa" i jednocześnie pisałam książkę - album o tym samym tytule i właśnie kończyłam rozdział "Legendy słowa i czynu", o postaciach związanych z Krakowem, którym zawdzięczamy wolność. Pisałam o Tadeuszu Kościuszce, o Józefie Piłsudskim, o Jerzym Turowiczu i właśnie, kiedy nadeszła ta wiadomość o krytycznym stanie zdrowia papieża, zaczynałam pisać o legendzie Jana Pawła II - to miała być jedyna żyjąca legenda w tej mojej książce. I właśnie skończyłam pisać w tym dniu, kiedy jego duch przemieścił się w inne przestrzenie. To przypadek tak zdarzył, ale to było dla mnie takie przejmujące, że pisałam o nim właśnie kiedy odchodził. Chociaż nigdy nie opuściła mnie nadzieja, że ten kryzys minie. Cały czas byłam jednak skupiona na postaci Jana Pawła II, Karola Wojtyły, ujmowałam jego życie w sposób raczej taki syntetyczny i przedstawiałam go jako postać legendarną. Miał być jedyną żyjącą jeszcze postacią tej książki, no ale stało się tak, jak się stało... Czy, pani zdaniem, to odchodzenie Jana Pawła II, ta jego śmierć na oczach nas wszystkich, ten wyjątkowy kwiecień ubiegłego roku, czy to zmieniło coś w nas, Polakach? To jest temat bardzo przykry. My Polacy mamy taką cechę wielkich porywów, wielkich zrywów, wielkich uniesień. I to był taki czas, jak widziałam, jak słyszałam. Wystarczyło przejść pod Pałac Biskupi i widzieć jak tam się rozlewał wręcz ocean świateł, kwiatów, prezentów, ludzi modlących się, wzruszonych i to było bardzo spontaniczne, autentyczne, prawdziwe. Bodaj tuż po odejściu Jana Pawła II, można powiedzieć antagoniści, wręcz wrogowie sportowi, te dwa najważniejsze kluby sportowe - Cracovii i Wisły zawiązali szaliki na znak zgody. Mówiło się: "święta wojna, święta zgoda". Była msza, odbył się mecz taki prawdziwie sportowy. Niestety to wszystko bardzo krótko trwało. Natomiast ja myślę, że ta wielka postać, ten niezwykły człowiek potrafił dużo zmienić w świecie. Są pewne dokonania, np. to, że przywódca religijny spotykał się z przywódcami innych religii i to było bardzo istotne i to na pewno zmieniło pewną postawę i to się już nie cofnie - ja mówię w świecie. Natomiast taką najważniejszą cechą, która dla mnie jest tak najbardziej wyrazista i znacząca w postawie Jana Pawła II, jest to, że nie było rozdźwięku między tym co mówił i co czynił. I to jest ogromna rzadkość. My wiemy, że tak powinno się robić. Ale właściwie większość ludzi kręci, kluczy, ma jakieś własne interesy, nie wyjawi czegoś. A tu była ta cecha takiej prawdy, takiej rzetelności. Jest taki moment w pontyfikacie Jana Pawła II, który szczególnie utkwił pani w pamięci? Do którego pani wraca? To co zrobiło na mnie największe wrażenie, jeśli chodzi o dokonania Karola Wojtyły, Jana Pawła II to wizyta u niedoszłego zabójcy. Mam nawet taką fotografię na biurku - wycięta z gazety fotografia, ale stoi na biurku i ciągle się jej przyglądam. Papież ma na niej piękną twarz, taką skupioną i taką spokojną, a obok tenże - można powiedzieć - złoczyńca. I ten gest zrobił na mnie ogromne wrażenie. Ja nie wiem, czy ktoś z takich znanych postaci kiedykolwiek tak się zachował. To jest niezwykła odwaga, otwartość i takie prawdziwe wybaczenie. I to jest dowód na to, o czym mówiłam wcześniej, że ten człowiek nigdy nie mówił pustych słów. To o czym mówił, to co nam zalecał, do czego nas nakłaniał, sam był tego dowodem, że człowiek może tak żyć, że można się tak zachowywać. To jest prawdziwy autorytet i wielki wzór do naśladowania. I to jest dowód na tę największa moc Jana Pawła II, właśnie brak lęku, otwartość i umiejętność prawdziwego przebaczania. Wielki wzór. No ale niestety, człowiek jest słaby. My w tym zagonieniu, ja nie wiem czy to akurat ta cywilizacja jest taka trudna, ale my właśnie mamy taką cechę tego wielkiego porywu, zrywu, a później jakoś zapominamy, nie umiemy zrozumieć, czy zapamiętać tych przesłań tego wielkiego człowieka. Bardziej skupiamy się na zewnętrznych objawach niż na refleksji? Wieszamy sobie plakaty z Janem Pawłem II, mamy obrazki z nim, kupujemy płyty? To jest właśnie ogromny problem, że z tego co widać w tej chwili, ta wspaniała postać, ten niezwykle skromny człowiek, który nie przywiązywał wagi do spraw materialnych, który skupił się głównie na rozwoju duchowym, artysta, wspaniały aktor, w tej chwili widzimy, że jest często wykorzystywany do takich spraw komercyjnych. Każde miasto i miasteczko musi mieć pomnik Jana Pawła II, ulicę Jana Pawła II, plac Jana Pawła II. To jest oburzające. Myślę, że on nie byłby z tego zadowolony. I ja nie rozumiem dlaczego się o tym nie myśli, dlaczego się to robi. Dlaczego się nikt nad tym nie zastanowi. Tu chodzi o próżność polityków? Nie wiem. Ludzi, którzy mają pieniądze? To jest zaprzeczeniem w ogóle idei, wzoru życia, hierarchii wartości Karola Wojtyły. Ludzie, którzy o tym decydują dają dowód na to, że w ogóle tego nie zrozumieli. I to jest smutne. Jest w takim razie coś, co możemy zrobić, żeby zachować pamięć o tym, co mówił do nas Jan Paweł II, o tym czego nas uczył, co nam przekazywał? Nie wiem, co trzeba z tym zrobić. Mnie się wydaje, że trzeba się głębiej zastanowić. Pomyśleć nie tylko o sobie. Właśnie ten egocentryzm nas gubi. I takie myślenie tylko w tej chwili. O tym, że dzisiaj musze się pokazać, muszę zarządzić. "Ja" zdecyduję, że "my" jesteśmy strasznie ważni. To nie tędy droga. Myślę, że trzeba się więcej skoncentrować na myśli, troszkę refleksji czemu to naprawdę służy i o co chodziło Janowi Pawłowi II, co wyraźnie mówił bardzo prostym językiem. On się wypowiadał w bardzo ważnych sprawach bardzo prostym i czytelnym językiem, dlatego trafiał do wszystkich. Tylko ta krótka pamięć i ten egoizm nas gubi. I być może gdyby decydenci, politycy pomyśleli, czy Jan Paweł II byłby z tego zadowolony, to inaczej by się zachowywali. Dziękuję za rozmowę. Jan Paweł II - co w nas zostało z tamtych dni