Sawicka wyjaśniła, że początkowo trzymała w tajemnicy, iż jedna z b. betanek jest jej krewną; dopiero tydzień temu na zjeździe rodzinnym podjęto decyzję, by interweniowała ona jako poseł u władz państwowych. Posłanka poinformowała, że jej spotkanie z ministrem SWiA Januszem Kaczmarkiem ma się odbyć we wtorek. Jak wyjaśniła, chciałaby uzyskać od ministra m.in. zapewnienie, że wobec zakonnic nie będzie rozwiązań siłowych. - Przecież nie można ukrywać faktu, że komornikom może towarzyszyć policja, natomiast policja podlega bezpośrednio panu ministrowi. Chciałabym uniknąć takiej konfrontacji i chciałabym bardzo (...) rozmawiać o tych kwestiach, które będą dotyczyły negocjacji - powiedziała. Sawicka dodała, że nie ma jeszcze odpowiedzi na pismo, które skierowała do szefa rządu. W jej opinii, "ostateczną decyzję o interwencji, wejściu na teren klasztoru podejmie pan premier". Cioteczna siostra Sawickiej 24-letnia Agata w zakonie betanek jest od 5 lat. Według posłanki, kontakt z nią urwał się ok. trzech miesięcy temu. Wcześniej, nie było problemu - twierdzi posłanka - z tym, by Agatę odwiedzić czy z nią porozmawiać. Zaznaczyła, że jej rodzina chce obalić informację, że betanki są sektą, że są w bardzo złej kondycji psychicznej. W lipcu komornik wyznaczył byłym betankom termin do 4 września na dobrowolne opuszczenie budynku. Po upływie tego terminu, jeśli się nie wyprowadzą, komornik może usunąć je siłą. Wcześniej Sąd Rejonowy w Puławach orzekł eksmisję wobec 65 osób przebywających w klasztorze w Kazimierzu Dolnym, w tym wobec byłej przełożonej zgromadzenia Jadwigi Ligockiej oraz byłego franciszkanina Romana Komaryczko. O eksmisje wnioskowały władze Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej. Wyroki zapadły zaocznie: byłe zakonnice nie stawiły się w sądzie, nie przyjęły wezwań, nie odpowiedziały na pozwy. Sąd orzekł, że pozwane nie mają prawa do lokalu socjalnego. Nadał wyrokom rygor natychmiastowej wykonalności. Puławska prokuratura rejonowa prowadzi postępowanie w sprawie naruszenia miru domowego przez byłe zakonnice, które przebywają w kazimierskim klasztorze wbrew woli zgromadzenia. Lubelska prokuratura okręgowa prowadzi też postępowanie dotyczące ewentualnego podżegania do samobójstwa byłych betanek, wszczęte po publikacji w ?Fakcie" listu od jednej z byłych zakonnic, sugerującego popełnienie samobójstwa. List okazał się jednak fałszywy. Prokuratura nadal sprawdza, czy nie ma zagrożenia życia przebywających w kazimierskim klasztorze kobiet. Konflikt wśród betanek trwa ponad dwa lata. Władze zgromadzenia uznały, że poprzednia przełożona generalna Jadwiga Ligocka przyjmowała do zakonu nieodpowiednie kobiety, podejmowała decyzje z pominięciem zasad obowiązujących w zakonie, kierowała się "prywatnymi objawieniami", które nie były zgodne z nauczaniem Kościoła. W sierpniu 2005 r. mianowano nową przełożoną - siostrę Barbarę Robak. Ligocka i część sióstr nie podporządkowały się decyzji Watykanu i zamknęły się w kazimierskim klasztorze. Metropolita lubelski abp Józef Życiński uważa, że rozwiązanie sprawy byłych betanek jest bardzo trudne i nie uda się tego zrobić "przy błysku fleszów i w obecności kamer". Zaznaczył, że kobiety mieszkające w kazimierskim klasztorze nie są już członkiniami zakonu. - Skutkiem tego naszym wspólnym pytaniem jest, co robić, w jaki sposób przyjść z pomocą, aby nie doszło do jakichś dramatycznych wydarzeń - powiedział dziennikarzom abp Życiński w Świdniku. - Niektórzy sądzą, że się znajdzie jakiś cudowny mediator, który dotknięciem różdżki uzdrowi sytuację. Jak do tej pory nie widać szans na podobną mediację. Dawne siostry są zamknięte i nawet swoich najbliższych przyjaciół traktują z niechęcią - dodał metropolita.