Samantha Hartsoe z Nowego Jorku z dnia na dzień stała się gwiazdą internetu i lokalną celebrytką po tym, gdy umieściła w sieci relację z niepokojącego odkrycia, jakiego dokonała w swoim apartamencie na Roosevelt Island. Od jakiegoś czasu Amerykanka wyczuwała wyraźny przeciąg, którego źródło znajdowało się gdzieś w okolicy ściennego lustra w jej łazience. Sprawa wydawała się co najmniej dziwna - nie na co dzień z lustra wydostaje się powiew powietrza. Dodatkowo Harstoe stwierdziła, że w łazience jest po prostu zimno z powodu przeciągu i należy coś z tym zrobić. Zdemontowała więc lustro i z zaskoczeniem zobaczyła wielki, ciemny otwór w ścianie. - Pomyślałam, że ciekawość mnie zabije, ale nie mogłam nie wiedzieć, co znajduje się po drugiej stronie - opowiada w wywiadzie dla nowojorskiego oddziału telewizji NBC. Uzbrojona w młotek i latarkę czołową Hartsoe wczołgała się przez otwór, by po chwili znaleźć się w... zupełnie innym mieszkaniu. - Dwupiętrowy apartament, który ewidentnie wygląda na opuszczony - mówi rozemocjonowana w swojej relacji video z wyprawy do tajemniczego sąsiedztwa. - Są tu worki na śmieci, puste pudełka, butelki po wodzie i niezamontowana toaleta. Zupełnie jakby ktoś wprowadzając się, stwierdził, że jednak nie chce tu mieszkać. - Wejście do tego lokum musi znajdować się w innej części budynku, bo na mojej klatce schodowej na pewno nie ma drzwi, które mogłyby tu prowadzić - dodaje. Skąd wzięła się dziura prowadząca do sąsiedniego mieszkania w jej łazience i jak długo można było fizycznie przejść z jednego domu do drugiego? Nie wiadomo. Samantha Harstoe zgłosiła już sprawę do firmy, zajmującej się administracją budynku, w którym mieszka. Po pierwsze po to, by załatać otwór. Po drugie, żeby zbadać, kto i po co chciał przebić się do jej mieszkania. ***Przekaż 1% na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ>>>