Tu przypomina mi się prezes naszych siatkarzy, który składa międzynarodowy donos na własny związek, żeby nie dopuścić do zorganizowanie w Polsce mistrzostw. Może to taka nasza specjalność? Spójrz na tak zwaną scenę polityczną Rzeczpospolitej - toż nieustannie się faulują i wzajemnie kompromitują, nawet jeśli (a może wręcz zwłaszcza jeśli) grają w jednej drużynie. Robert Makłowicz: Biorąc pod uwagę tradycje polskiej sejmokracji i liberum veto to właśnie parlament jest najwłaściwszym miejscem do wzajemnych fauli, do tego jesteśmy przyzwyczajeni i trzeba powiedzieć, że od polityka znacznie więcej się u nas nie wymaga. Ale że te zwyczaje sięgnęły sportu? Polityzacja życia publicznego rzeczywiście przybiera niepokojące rozmiary.