Według naszego reportera Konrada Piaseckiego, który jako pierwszy dowiedział się o takiej formie protestu, bojkot potrwa aż do skutku. Celem PiS-u jest złamanie oporu Platformy Obywatelskiej, która nie chce powołać na trzeciego wicemarszałka Senatu Zbigniewa Romaszewskiego z PiS. Gdyby to nie pomogło, Prawo i Sprawiedliwość mogłoby również zdecydować się na bojkotowanie obrad Sejmu. "PiS-owscy jastrzębie" namawiają także, by sięgnąć po bardziej radykalne środki i tym samym pokazać, że tracąca władzę partia, będzie opozycją twardą i zdecydowaną. Ale niechęć PO do senatora Romaszewskiego jest równie mocna. Początkowo gorącym przeciwnikiem powoływania go na wicemarszałka był głównie Bogdan Borusewicz, ale wypowiedzi Romaszewskiego po senackiej porażce zraziły do niego właściwie wszystkich polityków PO. PiS musi więc uważać, by nie zapędzić się w ślepą uliczkę: bojkotować Senat przez całą kadencję albo chyłkiem i bez sukcesu wycofywać się z tego protestu. Wicemarszałkami Senatu VII kadencji zostali kandydaci PO: Krystyna Bochenek i Marek Ziółkowski. Kandydatura Zbigniewa Romaszewskiego nie uzyskała wystarczającej liczby głosów.