Zdaniem "LeMonde", "Rosja, pierwszy światowy producent gazu, nacisnęła właśnie na guzik broni energetycznej. W środku zimy Władimir Putin zakręcił kurek, który pozwalał 50 milionom Ukraińców ogrzać się, a ukraińskiej gospodarce - funkcjonować". "Broń masowego zniszczenia gospodarczego" Surowce energetyczne we współczesnym świecie nabrały ogromnego znaczenia. Wszystko to za sprawą rozwoju gospodarczego, a zwłaszcza potęgi Chin i Indii, które stały się gigantycznymi odbiorcami energii. Władimir Putin, jak zauważa "LeMonde", uczynił gaz - jeden z takich surowców - "bronią masowego zniszczenia gospodarczego". Za pomocą tej broni postanowił pokazać Ukrainie, że bez Rosji na razie trudno jej będzie właściwie funkcjonować. Zachodnie dzienniki podkreślają, że Rosja oczywiście ma prawo ustalić rynkową cenę dla towaru dostarczanego Ukrainie. Tyle tylko, że forma, w jakiej Rosjanie wymuszają realizację swoich żądań jest co najmniej niestosowna. Ukraina ma bowiem prawo domagać się rozłożenia w czasie podwyżek cen. Prasa odnotowuje fakt, że do wstrzymania dostaw doszło rok po "pomarańczowej rewolucji", która doprowadziła do tego, że "dawny kraj satelicki oderwał się od Rosji". "Europa, która jest w obozie krajów-konsumentów, ma słuszne powody do niepokoju" - pisze "Le Monde", podkreślając stopień uzależnienia niektórych krajów od dostaw gazu z Rosji. Dodaje, że nie jest w interesie Ukrainy skierowanie rosyjskiego gazu przeznaczonego dla innych krajów na własne potrzeby, ale "jest naturalne, że usiłuje ona na wszelkie sposoby zapewnić sobie pomoc Unii Europejskiej przeciwko rosyjskiemu niedźwiedziowi". Wyraźny komunikat z Kremla Zdaniem włoskiego "Corriere della Sera", zamknięcie kurka z gazem dla Ukrainy jest strategicznym działaniem Rosji, próbującej odzyskać swe wpływy w krajach dawnego ZSRR i jednocześnie zaszantażować cały Zachód. Mediolański dziennik podkreśla, że moskiewsko-kijowski spór nie jest tylko wewnętrzną sprawą dwóch państw. "Nawet jeśli negocjacje zakończą się pomyślnie, krótkowzroczne i niebezpieczne byłoby, gdyby wszyscy Europejczycy i cały Zachód zadowolili się tym, że udało się uniknąć zagrożenia i nie chcieli zrozumieć wyraźnego komunikatu płynącego z Kremla" - pisze gazeta. Według włoskich publicystów, "prezydent Władimir Putin wybrał początek roku 2006, gdy Rosja obejmuje przewodnictwo w G-8, by zagrać przygotowywaną od dawna kartą, jaką jest upaństwowienie sektora energetycznego". "Moja petropotęga" Jak uważa zachodnia prasa, przypadek Ukrainy ma służyć dwóm celom strategicznym. Jako pierwszy wymienia się próbę odzyskania wpływów na terytoriach dawnego ZSRR. "Wierna Białoruś otrzymuje gaz po super uprzywilejowanych cenach, znacznie gorsze warunki postawiono krajom, które są w opozycji - Gruzji, Mołdawii i tym, które przeszły na drugą stronę" - zauważa na przykład włoski "CdS". Według tej gazety, drugim celem strategicznym obecnych działań Putina jest zachód Europy. "Kreml jest szczery, kiedy zapewnia, że chce utrzymywać z Zachodem możliwie najlepsze stosunki i rzeczywiście formalnie nie odcina dostaw swego gazu. Ale komunikat wykrzyczany Ukrainie dotyczy także w domyśle Europejczyków: widzicie, co mogę zrobić z moją petropotęgą? Pamiętajcie o tym, że jestem pierwszym na świecie producentem gazu i drugim ropy naftowej". Zdaniem autora komentarza "podczas gdy szczyt G-8 w lipcu w Petersburgu miał być sprawdzianem dla prezydenta Putina, w obecnej sytuacji, gdy na stole leży jego pistolet petropotęgi, spotkanie to będzie próbą dla Zachodu" - pisze włoski dziennik. "Rozwijać energię atomową" Brytyjski dziennik "Guardian" stwierdza, że problemy związane z dostawami rosyjskiego gazu mogą oznaczać zapowiedź znacznego wzrostu cen tego surowca w 2006 roku dla użytkowników gazu w Wielkiej Brytanii. Narastające obawy co do przyszłego bezpieczeństwa energetycznego kraju zaowocowały także apelem o jak najszybsze decyzje rządu w kwestii budowy siłowni atomowych nowej generacji - twierdzi londyńska gazeta. Komentując decyzję rosyjskiego Gazpromu w sprawie wstrzymania dostaw gazu na Ukrainę, gazeta pisze, iż "braki gazu i towarzyszący sprawie spór polityczny grożą rozlaniem się na całą kontynentalną Europę, w jednej czwartej polegającej na zaopatrzeniu w rosyjski gaz, przesyłany przez Ukrainę". "Guardian" podkreśla, powołując się na słowa ministra energetyki Malcolma Wicksa, iż Wielka Brytania nie importuje obecnie bezpośrednio gazu z Rosji. Jednakże zdaniem byłego szefa tego resortu Briana Wilsona, kryzys ukraiński przede wszystkim dowodzi potrzeby rozwijania w Wielkiej Brytanii rodzimych źródeł energii, jak energia atomowa. - Kryzys może mieć tylko krótkofalowy wpływ na dostawy gazu i ceny tego surowca w Unii Europejskiej - w dalszej perspektywie jednak dotyczyć będzie o wiele poważniejszej kwestii: zależności W. Brytanii od importowanego gazu - uważa były minister.