Po tygodniu cztery pielęgniarki okupujące jedną z sal w kancelarii premiera zdecydowały się ją opuścić. We wtorek doszło bowiem do ich rozmowy z szefem rządu. To dobry gest premiera - mówią komentatorzy. Niektórzy dodają, że zbyt późny. Białe miasteczko pod kancelarią pozostało, a w nim cztery pielęgniarki prowadzące protest głodowy. Szefowa związku pielęgniarek Dorota Gardias po wyjściu z kancelarii powiedziała, że dziękuje premierowi za "wyciągnięcie ręki", ale sytuacja nie zmieniała się od ubiegłego tygodnia. "To nie koniec" - powiedziała. Na środę o godz. 17 zapowiedziano rozmowy rządu ze związkami zawodowymi ochrony zdrowia w Centrum "Dialog". Pielęgniarki, które opuściły kancelarię premiera, przemieszczały się w ochronie policji i w szpalerze utworzonym przez górników w paradnych strojach. Towarzyszyły im oklaski, wiwaty i śpiew "sto lat" protestujących. Pielęgniarki powitały swoje koleżanki kwiatami. - Premier długo mówił o problemach państwa, o podwyższeniu podatków najbogatszym. Nie my rządzimy tym krajem, nie jesteśmy Janosikami, to nie my będziemy mówić o tym, co jest dobre, czy o sprawie referendum. O tym wszystkim będziemy mówić w Komisji Trójstronnej - przemawiała do protestujących koleżanek Gardias. Za podjęcie rozmów i nieodtrącenie ręki premiera pielęgniarkom dziękował rzecznik rządu Jan Dziedziczak. - To dobry przykład wzajemnego szacunku. Cieszymy się z dobrego spotkania, z tego, że zakończyliśmy protesty w kancelarii, i że mogliśmy usiąść wspólnie i rozmawiać o postulatach pielęgniarek - mówił Dziedziczak. Powiedział, że w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w rozmowach będą uczestniczyły wszystkie związki zawodowe służby zdrowia. To dobry gest, w dobrym kierunku - tak opuszczenie kancelarii przez pielęgniarki ocenił wiceminister zdrowia Bolesław Piecha. - Teraz można rozpocząć merytoryczne rozmowy o rozwiązaniu kryzysu w służbie zdrowia - mówi rzecznik Samoobrony Mateusz Piskorski. Także prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Konstanty Radziwiłł uważa, że spotkanie pielęgniarek z premierem i ich wyjście z kancelarii jest krokiem we właściwym kierunku - otwiera drogę do rozmów. Szef SLD Wojciech Olejniczak uznał, że "premier zrozumiał, że tak nieludzko postępować nie można i dobrze, że ktoś mu to wytłumaczył". Wiceszef PO Bronisław Komorowski ocenił, że premier spotykając w kancelarii pielęgniarkami, podjął dobrą decyzję. Jednak - jak podkreślił - do tego spotkania powinno dojść dużo wcześniej. Premier jest mistrzem w wywoływaniu konfliktów; tylko w konflikcie dobrze się czuje - tak decyzję szefa rządu, by spotkać się z okupującymi jego kancelarię pielęgniarkami, ocenił Marek Sawicki z PSL. Zdaniem szefa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztofa Bukiela, rozmowa pielęgniarek z premierem i opuszczenie przez nie okupowanej od ośmiu dni kancelarii, przywróciło właściwe proporcje co do problemów w służbie zdrowia. Te prawdziwe - dodał - dopiero trzeba rozwiązać. Zakończenie okupacji kancelarii premiera przez pielęgniarki przyjęliśmy z ogromną ulgą. Cieszymy się, że będziemy mogli wszyscy usiąść do stołu i rozmawiać - powiedziała PAP Maria Ochman z "Solidarności". Zadowolona ze spotkania pielęgniarek z premierem jest też wiceszefowa OPZZ Wiesława Taranowska. We wtorek rano nic nie zapowiadało przełomu. Premier powtórzył, że okupacja kancelarii to przestepstwo. Prezydent Lech Kaczyński ocenił, że akcja pielęgniarek to raczej próba zmiany sytuacji politycznej w Polsce, a nie protest społeczny. Lech Wałęsa, do którego o wsparcie zaapelowały protestujące w Warszawie pielęgniarki i położne, zapewnił, że solidaryzuje się z ich postulatami, ale nie chce osobiście angażować się w ten konflikt. Platforma Obywatelska chce, aby premier, na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Sejmu, podał swoją receptę na wyjście z zaostrzającego się strajku pracowników służby zdrowia. Prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych Elżbieta Buczkowska w piśmie przesłanym PAP podkreśliła, że protestującym pielęgniarkom nie chodzi tylko o podwyżki, ale o przejrzysty system ochrony zdrowia, gwarancje bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków. "Pielęgniarki i położne od lat zwracają uwagę rządzących, że ich nietrafne decyzje i zaniedbania doprowadzą do zapaści systemu ochrony zdrowia" - czytamy w oświadczeniu. Pielęgniarki w kilku wielkopolskich miejscowościach manifestowały we wtorek przez kwadrans, o godz. 12.19, swoje poparcie dla koleżanek protestujących od kilku dni w Warszawie.