- Trudno ocenić czy to dobrze, czy źle, że prezydent podpisał tę ustawę. Od początku pielęgniarki uznały, że ustawa jest zła - powiedziała Bożena Banachowicz, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. - Protesty trwają, a dalsze decyzje co do ich formy podejmie zjazd - powiedziała Banachowicz. Nowelizacja przewiduje, że płace pielęgniarek i innych pracowników służby zdrowia w 2001 roku wzrosną o 203 zł miesięcznie brutto. Rozwiązania, które wprowadza ustawa, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel nazwał "zabawą panujących z ludem". Podkreślił, że nie wierzy w możliwość podwyżek. - Z tych 203 zł pielęgniarki dostaną około 70 zł. Resztę zabiorą podatki. To nie jest optymistyczne. Zwłaszcza, że podwyżka nie obejmie pielęgniarek, które pracują np. w domach opieki społecznej, w szpitalach uzdrowiskowych, sanatoriach i niepublicznych zakładach opieki zdrowotnej. Biorąc pod uwagę niskie płace pielęgniarek i duże obciążenie ich pracą fizyczną i umysłową przy chorych, podwyżka będzie zbyt mała. Szef konfederacji Pracodawców Służby Zdrowia Zbigniew Kowalczyk powiedział, że dyrektorzy placówek służby zdrowia będą musieli dać podwyżki, skoro zobowiązuje ich do tego ustawa. - Ale dyrektorzy daliby znacznie większe podwyżki, gdyby mieli z czego - powiedział. Kowalczyk dodał, że wskutek ustawy w tych jednostkach, które mają kłopoty finansowe, może dojść do pogorszenia udzielanych świadczeń. - Choć ta ustawa wzbudza różnego rodzaju emocje, to jednak gwarantuje wzrost płac dla pracowników służby zdrowia w wysokości 203 zł od pierwszego stycznia. Uważam, że to jest ważne i potrzebne - mówił wczoraj prezydent podczas wizyty we Wrocławiu. - Po drugie pracujemy również ze środowiskami pielęgniarskimi nad rozwiązaniami systemowymi. Chodzi o to, aby znaleźć sposób na rozwiązanie problemów samego środowiska pielęgniarskiego, nie tylko służby zdrowia w całości - dodał Kwaśniewski. Pytany przez dziennikarzy, czy nie obawia się, że "w ten sposób idzie na wojnę z pielęgniarkami, które prosiły, aby tej ustawy nie podpisywać", prezydent powiedział: "wydaje mi się, że wytłumaczyliśmy sobie wzajemnie, że to jest jednak - jakby nie patrzeć - krok naprzód. Jakby tego nie było, to stajemy w punkcie wyjścia. A to nie jest mała grupa, ponad 200 tysięcy osób, które powinny dostać wyższe uposażenie."