Ze źródeł PAP wynika, że otrzymała ona 29 głosów za i 82 przeciwko. Jeden europoseł wstrzymał się od głosu. "Teraz szef PE David Sassoli przekaże tę decyzję przyszłej szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, która podejmie decyzję o dalszych krokach" - powiedziało PAP źródło w PE. Wcześniej Goulard nie dostała poparcia koordynatorów grup politycznych po dodatkowym wysłuchaniu. Według rozmówcy PAP, tylko koordynator grupy Odnowić Europę poparł Goulard - pozostali opowiedzieli się za tym, by poddać jej kandydaturę pod głosowanie połączonych komisji ds. przemysłu oraz rynku wewnętrznego. Wystawiona przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona Goulard, podobnie jak polski kandydat Janusz Wojciechowski, nie dostała zgody po pierwszym przesłuchaniu w ubiegłym tygodniu. Europosłowie byli niezadowoleni z jej odpowiedzi, szczególnie w sprawie domniemanego fikcyjnego zatrudniania asystentki, w czasie gdy Francuzka zasiadała w Parlamencie Europejskim. Pytania w tej sprawie pojawiały się też w czasie czwartkowego, dodatkowego wysłuchania. "Podam się do dymisji, jeśli zostanę skazana, ale przecież każdy jest uważany za niewinnego. Jest domniemanie niewinności" - podkreśliła Goulard. Obiecała, że będzie rozmawiać z przewodniczącą KE Urusulą von der Leyen, a także konsultować się z prawnikami, jeśli jej sytuacja prawna zmieni się. Goulard zwróciła do kasy europarlamentu ponad 40 tys. euro. Śledztwo w tej sprawie wszczęła w 2017 roku francuska prokuratura, co spowodowało, że Francuzka po zaledwie kilku tygodniach podała się do dymisji ze stanowiska ministra obrony. Eurodeputowani dociekali, jak może ona wytłumaczyć fakt, że przez dochodzenie podała się do dymisji z funkcji rządowej w swoim kraju, a jednocześnie nie przeszkadza jej to w ubieganiu się o stanowisko unijnego komisarza, gdy sprawa jest dalej w toku. "Jeśli miałabym być przedmiotem dochodzenia, ale nie jestem, to sama z siebie bądź na wniosek przewodniczącej, jeśli będzie to konieczne, wyciągnę odpowiednie wnioski" - oświadczyła. Sprzeciwiła się przy tym założeniu, że rozpoczęcie postępowania sądowego wobec niej miałby oznaczać automatycznie dymisję, bo - jak tłumaczyła - takie nastawienie godzi w niezależność KE, zwłaszcza w kontekście dużej różnorodności procedur prawnych w różnych krajach. Poza próbami rozwiania wątpliwości wokół dochodzenia prokuratury i Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF), które jej dotyczy, Francuzka próbowała też przekonać europosłów, że powierzona jest teka nie jest zbyt szeroka. Jak mówiła, zdecydowała o tym nowa przewodnicząca KE. "Podzielam ten wybór, bo to dobrze odzwierciedla złożoność wyzwań gospodarczych, przemysłowych, jak również ludzkich, przed jakimi obecnie stajemy. Myślę, że to sensowne, bo zmiany technologiczne sprawiają, że trudno rozróżniać między wspólnym rynkiem tradycyjnym, a cyfrowym. Nie ma tutaj podziału między wyzwaniami dla przemysłu, a kwestiami cyfryzacji, ciężko to rozdzielić. Trzeba starać się modernizować całość gospodarki" - argumentowała.