Wszystko przemawiało za Zniczem Przed tym meczem wszystko przemawiało za Zniczem. Drużyna z Pruszkowa to wicelider II ligi, który w dodatku świetnie gra na wyjazdach (5 zwycięstw w 7 meczach). A Warta? Czternaste miejsce w tabeli i żadnego zwycięstwa na własnym stadionie od początku sezonu. W dodatku zespól Bogusława Baniaka dotknęła plaga kontuzji i w meczu ze Zniczem na ławce rezerwowych zasiadło zaledwie czterech piłkarzy. W tym meczu miał zadebiutować w barwach Zielonych Emmanuel Ekwueme, ale jego transfer zablokował... Znicz. - Działacze z Pruszkowa twierdzą, ze Ekwueme jest im winien jakieś pieniądze i nie został na razie zatwierdzony do Warty - tłumaczył po meczu Baniak. Baniak chciał wzywać księdza Wydawało się zatem, że Warta powalczy ze Zniczem najwyżej o remis. Tymczasem już w pierwszej połowie inicjatywa należała do gospodarzy. Pruszkowianie nie byli w stanie stworzyć sobie sytuacji strzeleckich - niemal wszystkie ich akcje były przerywane przez warciarzy już na 30 metrze od bramki strzeżonej przez Jakuba Szmatułę. Zieloni raz po raz atakowali głównie prawym skrzydłem i próbowali dośrodkowań, ale brakowało im precyzji. W 39. minucie meczu na strzał z ok. 20 metrów zdecydował się Tomasz Najewski. Silnie uderzona piłka odbiła się od poprzeczki i od ziemi, lecz niestety przed linią bramkową. - W tym momencie powiedziałem, że tu chyba trzeba księdza, aby poświęcił to boisko - przyznawał po meczu trener Warty. Gdy nie szło z akcji, trzeba było liczyć na stałe fragmenty gry. W ostatniej minucie pierwszej połowy rzut wolny wykonywał Paweł Kaczorowski. Wrzucił piłkę na pole karne, gdzie Paweł Posmyk odegrał ją głową do Alana Ngamayamy. Strzał czarnoskórego pomocnika został jednak zablokowany, ale odbita piłka z powrotem trafiła do Posmyka, który skierował ją do bramki Znicza. "Posmykowe" sytuacje Warta prowadziła w pełni zasłużenie, ale po przerwie do głosu doszli goście. Najpierw w 53. minucie Robert Lewandowski trafił w słupek, a już minutę później sędzia dopatrzył się faulu Truszczyńskiego w polu karnym i podyktował "jedenastkę" dla Znicza. Tomasz Piotrowski nie pomylił się i był remis 1:1. Kolejne akcje to popis nieskuteczności Posmyka. Najpierw za daleko wypuścił sobie piłkę, przez co ułatwił interwencję Jarosławowi Paśnikowi w sytuacji "sam na sam", ale prawdziwe "piłkarskie jaja" nastąpiły minutę później. Paweł Iwanicki znalazł się już przed samym bramkarzem gości i zamiast strzelać, podał piłkę do lepiej ustawionego Posmyka. Wszystko co ten musiał zrobić, to kopnąć piłkę w kierunku pustej już bramki. Niestety, Posmyk uderzył piłkę w taki sposób, że ta przeleciała nad poprzeczką. Kolejne akcje to sytuacje dla każdej ze stron, ale zawodnikom brakowało precyzji lub zdecydowania w polu karnym. Pawlak wykiwał Pruszków Wydawało się już, że mecz zakończy się podziałem punktów, gdy w ostatniej minucie na indywidualną akcję zdecydował się wprowadzony w drugiej połowie Damian Pawlak. Przedarł się w pole karne, znalazł sobie miejsce między obrońcami i strzelił obok bezradnie interweniującego Paśnika. Piłka zatrzepotała w siatce, a stadion przy Drodze Dębińskiej eksplodował radością. Po chwili sędzia Michał Mularczyk odgwizdał koniec spotkania i piłkarze Warty mogli odtańczyć szalony taniec zwycięstwa. Takiej radości w "Ogródku" nie było już dawno, bo przecież nawet awans do II ligi Zieloni świętowali w Janikowie. - Cieszę się z drugiego zwycięstwa pod rząd, bo to tylko to daje szansę na utrzymanie Warty w II lidze - mówił po meczu Baniak. Pod jego wodzą Warta w trzech meczach zdobyła sześć punktów. To o jeden więcej niż w 10 meczach pod wodzą Ryszarda Łukasika. Sytuacja Warty z beznadziejnej robi się coraz bardziej obiecująca. W tabeli do czternastego w tabeli Motoru Lublin traci już tylko cztery punkty, a trzy można odrobić już w niedzielę w meczu z Kmitą. Warta Poznań - Znicz Pruszków 2:1 (1:0) Bramki: 1:0 Posmyk (45. min.), 1:1 Piotrowski (55. min. - karny), 2:1 Pawlak (90. min.). Żółte kartki: Kaczorowski, Najewski, Truszczyński, Otuszewski (Warta), Grzeszczyk, Osoliński (Znicz). Sędziował: Michał Mularczyk (Łódź). Warta Poznań: Szmatuła - Cudny, Truszczyński, Otuszewski, Ignasiński, Ngamayama, Najewski (60. Napierała), Magdziarz, Iwanicki, Kaczorowski (71. Pawlak), Posmyk. Znicz Pruszków: Paśnik - Maciej Rybaczuk, Kowalski, Piotrowski, Januszewski, Herman (46. Mikołaj Rybaczuk), Zawistowski (80. Lewczuk), Grzeszczyk, Osoliński, Robert Lewandowski (71. Nwaogu), Wiśniewski. Zenon Kubiak Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl