Papież wyraził w nim zgodę na odprawianie tradycyjnej mszy łacińskiej bez konieczności wcześniejszego ubiegania się o zezwolenie biskupa. Na mocy decyzji papieża od połowy września w Kościele będą obowiązywać dwa mszały - obecny, "zwyczajny", wprowadzony po posoborowej reformie liturgii w 1970 roku, przeprowadzonej za pontyfikatu Pawła VI i "nadzwyczajny", przedsoborowy, zwany też trydenckim. Watykanista Luigi Accattoli podkreśla na łamach "Corriere della Sera", że intencją Benedykta XVI było spełnienie pragnień niemałej liczby wiernych, przywiązanych do tradycji mszy trydenckiej i wyjście naprzeciw bractwu lefebrystów, które sprzeciwia się postanowieniom Soboru Watykańskiego II. Zwraca on uwagę na to, że rehabilitowana przez papieża najnowsza wersja mszału Piusa V przywraca w Wielki Piątek dawną modlitwę o "nawrócenie Żydów", a w niej takie słowa , jak "zasłona" w ich sercach, "zaślepienie" i "ciemności". "Jesteśmy więc dalecy od ducha soborowego"- stwierdza Accattoli. Najostrzej decyzję papieża krytykuje watykanista dziennika "La Repubblica" Marco Politi, który pisze, że " w rzeczywistości wierni, jak konsumenci, mogą wybrać produkt, który bardziej im odpowiada". "Ta pierwsza w czasie dwóch lat pontyfikatu wielka reforma Josepha Ratzingera wydaje się zwrotem ku przeszłości"- dodał włoski publicysta. "Od jesieni reforma liturgiczna Soboru Watykańskiego II stanie się nieobowiązkowa"- podkreśla używając ironicznie stosowanego w handlu określenia "optional". Zdaniem Politiego "każdy wierny, każdy ksiądz, zakonnica czy zakonnik może zdecydować, czy dobre są reformy, wprowadzone przez Kościół katolicki w 1963 roku po półwieczu refleksji i zgłębiania wiedzy na temat sensu gestów i słów liturgicznych". W rezultacie, zdaniem watykanisty, "papieski dekret czyni możliwą trwałą bipolaryzację katolicyzmu" i podział na "Stary Kościół" i "Nowy Kościół". Prawicowy "Il Giornale" nie ma wątpliwości, że to "odważny dokument" Benedykta XVI. Dziennik zwraca jednocześnie uwagę na obawy wyrażane przez niektórych francuskich biskupów, że racje papieża mogą nie zostać dobrze zrozumiane.