O 22.50 samolot papieski wylądował na wojskowym lotnisku Ciampino w pobliżu Rzymu. Papieża powitał premier Włoch Massimo D'Alema i arcybiskup Rzymu Camillo Ruini. Pielgrzymka do Ziemi Świętej była najdłuższym pobytem papieża poza Watykanem od czasu jego ostatniej 12-dniowej wizyty w Polsce. Ojciec Święty przybył wczoraj na lotnisko im. Ben Guriona w Tel Awiwie wojskowym śmigłowcem na kilka minut przed godz. 19. Czekali tam już na niego prezydent Ezer Weizman i premier Ehud Barak z małżonkami, główni rabini Jerozolimy i główny mufti miasta oraz dostojnicy Kościoła katolickiego i wszystkich Kościołów obecnych na Ziemi Świętej, w tym również greckoprawosławnego i ewangelickiego. Pożegnania trwały bardzo długo. "Cała miłość Galilei jest dla papieża"; "Nasze serca są przepełnione wdzięcznością" - zapewniali biskupi katoliccy i greckoprawosławni, żegnając Ojca Świętego. Papież był wyraźnie wzruszony i miał łzy w oczach. Sama ceremonia pożegnalna odbyła się bez przemówień, ale prezydent Weizman i uśmiechnięty premier Barak, którzy towarzyszyli papieżowi na lotnisku, przez cały czas prowadzili z nim ożywioną rozmowę. Szef rządu izraelskiego zapewniał, że ElAl, którymi ma odlecieć papież z Tel Awiwu do Rzymu, to bardzo dobre i niezawodne linie lotnicze. Na burcie samolotu, nazwanego Izrael - Jerozolima, który izraelskie linie lotnicze oddały do dyspozycji papieża, umieszczono angielski napis, który głosi: 2000 - Ziemia Święta i u dołu słowo "Pokój" po angielsku i hebrajsku. Orkiestra wojskowa odegrała hymn papieski i hymn Izraela. Prezydent Weizman i premier Barak raz jeszcze serdecznie podziękowali papieżowi za jego wizytę. Pożegnanie papieża bardzo się przedłużyło i samolot ruszył na pas startowy dokładnie o godz. 19.34, z przeszło półgodzinnym opóźnieniem. O 19.47 maszyna wystartowała w około trzygodzinną podróż do Rzymu. W ostatnim dniu historycznej pielgrzymki Jan Paweł II odwiedzał miejsca święte dla trzech wielkich religii monoteistycznych: Wzgórze Świątynne, Ścianę Płaczu i Grób Święty. Msza święta w Bazylice Grobu Pańskiej stanowiła religijną kulminację jubileuszowej pielgrzymki Jan Pawła II do Ziemi Świętej - ziemskiej ojczyzny Chrystusa, którą papież rozpoczął w ubiegły poniedziałek modlitwą na Górze Nebo w Jordanii. - Moja jubileuszowa pielgrzymka drogą zbawienia (...) zaprowadziła mnie do Ziemi Świętej - powiedział Ojciec Święty w homilii. - Z Nazaretu, gdzie Jezus został poczęty z Dziewicy Maryi za sprawą Ducha Świętego, dotarłem do Jerozolimy, gdzie "pod Poncjuszem Piłatem umarł i pogrzebion". -Tu, w bazylice Grobu Świętego klękam przed miejscem Jego złożenia do grobu...- Grób - mówił dalej papież - jest pusty. Jest milczącym świadkiem centralnego wydarzenia w historii człowieka: Zmartwychwstania naszego Pana Jezusa Chrystusa. Przez prawie 2 tysiące lat pusty grób dawał świadectwo zwycięstwu życia nad śmiercią. Z apostołami, ewangelistami, z Kościołem przez wszystkie czasy i we wszystkich miejscach również my dajemy świadectwo i wołamy: "Chrystus zmartwychwstał i więcej nie umrze; śmierć nie ma już nad nim władzy". - Tutaj przy Świętym Grobie i Golgocie, gdy odnawiamy nasze wyznanie wiary w Boga Zmartwychwstałego, czyż możemy wątpić, iż przez potęgę Ducha Prawdy dana nam będzie siła do przezwyciężania naszych podziałów i do wspólnego działania w celu zbudowania przyszłości opartej na pojednaniu, jedności i pokoju? Tutaj jak w żadnym innym miejscu świata słyszymy raz jeszcze, jak Pan mówi do swych uczniów: "Nie lękajcie się, jam zwyciężył świat!" - mówił papież. Homilia była wygłaszana po angielsku, ale papież zacytował ten zwrot z Ewangeli św. Jana dwukrotnie - za drugim razem po polsku. Przed mszą świętą w Bazylice Grobu Bożego w Jerozolimie papież modlił się przy Kamieniu Namaszczenia u wejścia do świątyni, a potem zszedł do małej niszy skalnej, gdzie był Grób Zbawiciela. Zgodnie z tradycją, długi płaski kamień odłupany z czerwonej skały, który znajduje się u wejścia Bazyliki Grobu Bożego posłużył pobożnym niewiastom do złożenia ciała Chrystusa w celu jego namaszczenia. Papież po chwili modlitwy przy Kamieniu Namaszczenia zszedł do małej podziemnej niszy skalnej, gdzie znajdował się Grób Jezusa Ukrzyżowanego. Wejście do niszy jest bardzo wąskie i niskie, tak iż Ojciec Święty musiał się mocno nachylić, aby wejść do środka. Papież spędził w grobowej niszy dłuższą chwilę na samotnej modlitwie. Papież Jan Paweł II modlił się dzisiaj pod jerozolimską Ścianą Płaczu, stanowiącą najważniejsze miejsce kultowe religii żydowskiej. Stojąc pod murem, który stanowi pozostałość po tak zwanej drugiej świątyni jerozolimskiej, papież jeszcze raz odczytał prośbę o wybaczenie win katolików wobec Żydów. Tekst ten po raz pierwszy Jan Paweł II wygłosił wcześniej w tym miesiącu podczas watykańskich uroczystości ekspiacyjnych za grzechy synów i córek Kościoła, popełnione w jego imieniu. - Jesteśmy głęboko zasmuceni postępowaniem tych, którzy w ciągu dziejów spowodowali cierpienia waszych dzieci i prosząc o wasze wybaczenie chcemy zobowiązać się do doskonałego braterstwa z ludem Przymierza - powiedział Jan Paweł II. Następnie papież włożył do szczeliny w murze kopię deklaracji ze swym własnoręcznym podpisem, błogosławiąc ją przy tym znakiem krzyża. Potem chwilę stał w skupieniu przy Ścianie Płaczu, dotykając jej prawą ręką. (Zgodnie z odwiecznym zwyczajem, modlący się pod Ścianą Płaczu Żydzi wkładają w szczeliny muru pisemne prośby do Stwórcy.) - To było łagodne żeglowanie po wzburzonych wodach Bliskiego Wschodu - tak komentowana jest pielgrzymka papieska do Ziemi Świętej. Czarny scenariusz tej wizyty przewidujący: tłumy pielgrzymów nie do opanowania, gigantyczne korki, ulewy, starcia na tle religijnym i ataki terrorystyczne - nie sprawdził się. Organizatorzy wizyty i izraelskie służby bezpieczeństwa odetchnęły wczoraj z ulgą, przyznają nawet, że tak spokojny przebieg wizyty Jana Pawła II to niemal cud. - Były zamieszki w palestyńskim obozie dla uchodźców, który odwiedził papież, ale wybuchły dopiero gdy Jan Paweł II opuścił obóz. Mocno padało przed przylotem papieża do Ammanu tydzień temu - deszcz jednak ustał tuż przed lądowaniem papieskiego samolotu. Padało ponownie całą noc przed papieską mszą w Galilei - i znów - niebo się wypogodziło tuż przez przylotem Jana Pawła II. Przyjazd i wyjazd około stu tysięcy pielgrzymów, którzy przybyli do Galilei przebiegał bez problemów.