Na koniec zapytał: "Nie sądzisz, że ten projekt paktu na rzecz kryzysu między PiS a PO to już nie jest marketing, tylko pomysł na prawdziwą akcję ratunkową?". Ja akurat nie sądzę. Bo widziałem już za dużo, żeby łatwo uwierzyć w nagły nawrót propaństwowego myślenia w obu formacjach. Jeśli można przerzucać się odpowiedzialnością za śmierć polskiego inżyniera, albo Krzysztofa Olewnika, to można długo jeszcze "rozgrywać kryzys", przyglądając się w międzyczasie nadchodzącej katastrofie. Zaglądam dzisiaj do internetu w poszukiwaniu bieżących informacji i co widzę? Szef Klubu PO Zbigniew Chlebowski deklaruje, że wejdziemy do systemu ERM2 nawet przed uzgodnieniem zmiany konstytucji. I to już naprawdę woła o pomstę do nieba. Nie dość, że upieranie się przy wejściu do strefy euro przy tak rozchwianym kursie waluty to regularny sabotaż gospodarczy (bo ile musiałyby kosztować polskie państwo interwencje NBP w celu utrzymania się w wężu walutowym?!), to jeszcze mielibyśmy cały koszt wejścia do euro ponieść w najmniej sprzyjającym okresie kryzysu (a mieć euro, gdy będzie po kryzysie i stabilność waluty przestanie odgrywać taką dużą rolę dla gospodarki). Do tego najpewniej zupełnie bez powodu, bo przy niezmienionej konstytucji do euro nie wejdziemy. A może PO uważa, że PiS nagle zmieni zdanie i podporządkuje się rządowi właśnie wtedy, gdy jego dotychczasowe wzbranianie się przed euro nabrało sensu? Byłby to pakt na rzecz kryzysu, a nie przeciw.