Po pierwsze nikt nie prosił mnie o udzielenie wywiadu ani Telewizji Polskiej, ani jakiejkolwiek gazecie. Faktem natomiast jest, że wkrótce po moim zamieszkaniu w Lublinie ktoś dwukrotnie (głos męski i żeński) telefonicznie prosił o spotkanie, aby porozmawiać o Radiu Maryja. Nie wspominano nic o jakimkolwiek wywiadzie, a jedynie o prywatnej rozmowie. Ponieważ nie jestem już pracownikiem rozgłośni nie mam ani kompetencji ani obowiązku, aby wypowiadać się na jej temat i dlatego w obydwu przypadkach moja odpowiedź była jednakowa: informacje o Radiu Maryja można uzyskać w samej rozgłośni u rzecznika prasowego lub Ojca Dyrektora. Po drugie umieszczanie mojego nazwiska w kontekście wydumanych relacji panujących między O. Tadeuszem Rydzykiem, a Jego zakonnymi współpracownikami, a także sugerowanie czytelnikowi jakoby zakończenie przeze mnie pracy w rozgłośni było usunięciem spowodowanym konfliktami, uważam za wielce niestosowne nadużycie. Pracę zakończyłem na własną prośbę, motywując ją chęcią podjęcia studiów doktoranckich na KUL. Praca w Radiu Maryja była bardzo ciekawym doświadczeniem w moim kapłańskim życiu, a podjęcie studiów jest kolejnym jego etapem i nic więcej. Natomiast twierdzenie, iż "dla zakonników usunięcie z radia oznacza trzęsienie ziemi" (cyt. za Rzeczpospolitą) uważam po prostu za śmieszne i świadczące o nieznajomości zasad życia zakonnego. Ślub posłuszeństwa składany przez zakonnika oznacza między innymi, że w sposób wolny i świadomy oddaje się do dyspozycji przełożonych i mogą oni proponować mu różne miejsca i rodzaje pracy. I jeszcze jedno. Każdy człowiek ma prawo do dobrego imienia i boli, tym bardziej boli, gdy przeciw kapłanowi publicznie występuje drugi kapłan i to współbrat zakonny. O. Robert Jasiak CSsR Pracownik Radia Maryja w latach 1994-2001