W amerykańskich samolotach odbywających loty transkontynentalne pasażerowie mogą korzystać z telefonów satelitarnych. Niektórym pasażerom porwanych samolotów udało się dodzwonić do swoich bliskich z pokładu już po porwaniu. Oto dramatyczna treść ich ostatnich rozmów, które przerwała katastrofa. Dziennikarka Barbara Olson, 45 lat, zadzwoniła do męża Teda Olsona z samolotu, który uderzył w Pentagon. - Co mam powiedzieć pilotowi, żeby zrobił? - pytała pani Olson. Opisała ona też trzech uzbrojonych w noże porywaczy, którzy nakazali pasażerom stłoczyć się w ogonie samolotu. Jej mąż natychmiast zadzwonił do Ministerstwa Sprawiedliwości, ale znudzony urzędnik odpowiedział mu, że nic nie wie o porwaniu. Chwilę potem Barbara Olson wraz z 66 innymi pasażerami zginęła. Biznesmen Thomas Burnett, 38 lat, zdołał skontaktować się z żoną: "Wiem, że musimy umrzeć, ale jest nas tu trzech, którzy spróbujemy coś zrobić. Kocham cię". Według jego relacji, jeden z pasażerów został już zamordowany. Inny nieznany z nazwiska pasażer tego samolotu zdołał zamknąć się w ubikacji i zadzwonić pod alarmowy numer 911. W tym czasie szlochająca stewardesa CeeCee Lyles dzwoniła do swojego męża: "Porwali nas. Kocham ciebie i chłopców". W tle słychać było krzyki pasażerów. Mark Bingham, 31 lat, z samolotu, który rozbił się pod Pittsburghiem, zadzwonił do matki Alice Hoglan: "Chcę wam powiedzieć, że was kocham. Samolot został porwany, przez ludzi, którzy twierdzą, że mają bombę". Takich telefonów było wiele... Linie lotnicze United Airlines, do których należały dwa z czterech samolotów użytych do zamachów, ogłosiły niekompletną jeszcze listę pasażerów i członków załogi porwanych samolotów. Na prośbę rodzin ofiar wielu nazwisk nie ujawniono. Wiadomo już na pewno, że na pokładach obu naszych znajdowało się w sumie 110 osób. Przypomnijmy, że dwa pozostałe samoloty, których użyto do zamachów, należały do linii American Airlines.