- Byłem niewygodnym prezesem - mówił dziennikarzom Andrzej Modrzejewski tuż przed wejściem do budynku prokuratury. - Dbałem przede wszystkim o interesy spółki, a nie o to, jakie szły dyrektywy z góry; co było dobre dla polityków. Modrzejewski nie chciał jednak precyzować, czy jego zatrzymanie odbyło się na polecenie premiera Leszka Millera. Dodał, że z całą pewnością decyzje w tej sprawie zapadały wyżej niż na szczeblu kapitana UOP i Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Powiedział, że jest w tej sprawie poszkodowanym i uważa, że jej wyjaśnienie przyczyni się do zwiększenia poziomu bezpieczeństwa wszystkich obywateli oraz przestrzegania prawa w Polsce. Modrzejewski to szósty świadek wezwany w tej sprawie do katowickiej prokuratury okręgowej. Jego przesłuchanie zamyka pierwszą serię czynności prokuratorskich. I choć rzecznik prokuratury przyznaje, że podejrzenia o przekroczenie uprawnień istnieją, to nie chciał wyjaśnić, kogo dokładnie dotyczą. Wiadomo, że niektórzy z dotychczas przesłuchiwanych świadków usłyszeli od prokuratora, że takie zarzuty mogą im być postawione; szczegółów na razie brak. Ciągle też nie wiadomo, czy w tej sprawie przesłuchani zostaną premier Leszek Miller albo Jan Kulczyk. - W żaden sposób nie można dziś ani wykluczyć przesłuchania kogokolwiek, kto będzie jawił się jako osoba związana ze sprawą, którą się zajmujemy - mówił rzecznik prokuratury Tomasz Tadla. W sumie przesłuchanych ma zostać co najmniej kilkudziesięciu świadków. Potrwa to kilka miesięcy.