Orban, który w czwartek ma przemawiać na kongresie Europejskiej Partii Ludowej w Madrycie, powiedział telewizji państwowej M1, że liderzy unijni nie mają mandatu, by pozwolić setkom tysięcy migrantów przedostawać się do UE przy nikłej lub żadnej kontroli. - To destabilizuje europejskie demokracje - powiedział Orban. - Powinniśmy zacząć dyskutować o przyszłości naszego kontynentu szczerze, bez kagańca "poprawności politycznej", bez hipokryzji, mówiąc wprost - oświadczył premier Węgier. Zaznaczył, że należy słuchać ludzi i wykorzystywać ich zdanie w polityce. - Jeśli nie będziemy w stanie tego zrobić, będziemy mieć kryzys polityczny jako zwieńczenie kryzysu migracyjnego - powiedział. Węgry odpowiedziały na falę migracji - największej od drugiej wojny światowej - budową ogrodzeń na południowej granicy z Serbią i Chorwacją, co przez jednych zostało skrytykowane, a przez innych jest chwalone - pisze agencja Reutera. Rządząca na Węgrzech centroprawicowa partia Fidesz przyjęła twardą linię wobec fali migrantów uciekających przed wojną i biedą na Bliskim Wschodzie i w Azji - zaznacza Reuters i pisze, że większość to uchodźcy z Syrii, gdzie toczy się wojna domowa. Zdaniem Orbana właściwą rzeczą jest zawracanie migrantów z Europy do obozów dla uchodźców w regionie, z którego zaczęli podróż. - Im dalej się znajdą od swych niespokojnych krajów, tym trudniej będzie im wrócić. Toteż ludzie ci powinni pozostać w swym regionie i należy stworzyć dla nich (tam) ludzkie warunki - twierdzi Orban.