Tomasz Skory: Co pan rozumie przez zapowiadane przez prezydenta konsultacje dla stworzenia większości w parlamencie zaraz po referendum? Józef Oleksy: Jako rozmowy, które prezydent już w różnych tematach podejmował w ramach swojej roli zwołującego Radę Gabinetową; w ramach uprawnień głowy państwa do posiadania informacji o wszystkim, co się dzieje w państwie. Tomasz Skory: Czy tym razem chodzi o pozbycie się Leszka Millera, tyle tylko że w zawoalowany sposób? Józef Oleksy:Nie było żadnych takich akcentów i zapowiedzi. Natomiast dyskutuje się o tym, jak określić stan władzy w Polsce i jej zdolność do rozwiązywania najbardziej pilnych spraw. I w tym kontekście jest mowa o tym: czy rząd mniejszościowy, czy potrzeba poszukiwania większości politycznej dla rządzenia jest już wyraźna. Myślę, że o tym prezydent zamierza prowadzić konsultacje. Tomasz Skory: Czy to nie jest takie puszczenie oka do elektoratu, do Polaków - najpierw przejdźmy przez referendum, a Millera zaraz potem się pozbędziemy? Józef Oleksy: No nie jestem aż tak przenikliwym analitykiem, żeby takie mrugnięcia dostrzec i analizować. Prezydent zwykle mówi raczej wprost, o co mu chodzi. I tak jest i tym razem. Chce prowadzić konsultacje polityczne. Tomasz Skory: Tym razem wymaga to interpretacji, a to może oznaczać, że coś może być w tle. Wielu polityków na pana wskazuje... Józef Oleksy: W tle jest bardzo dużo różnych wątków. I kuluary szumią, i się pojawiają różne spekulacje, a to jest w polityce zwykłe. Natomiast my mówimy, co zamierza pan prezydent, i on powiedział zamierzam przeprowadzić rozmowy. Tomasz Skory: Kuluary szumią sobie - panie premierze - na temat tego, że Oleksy znowu będzie premierem. Józef Oleksy: A to są spekulacje bezpodstawne. Tomasz Skory: Czy pan się zetknął kiedyś z wdzięcznymi pseudonimami: "Emil" i "Milimetr"? Józef Oleksy: Tak, przeczytałem to w "Trybunie". Tomasz Skory: To podobno osoby znane w młodzieżówkach SLD od wielu lat. Właściwie od co mniej 5 lat. Józef Oleksy: Ja ich nie kojarzę. Tomasz Skory: Myśli pan, że takich osób jest więcej w młodzieżówkach i w partii, w SLD? Józef Oleksy: Nie, ja myślę, że uogólnianie incydentów - nawet bardzo nagnanych - na całość partii jest nieuprawnione i stronnicze. I ja słyszę takie spekulacje i uogólnienia, że oto jak się ktoś okaże w SLD człowiekiem nietrzymającym normy, to znaczy, że cała partia jest poza normą. Otóż nie zgadzam się. Tomasz Skory: Panie premierze, proszę wybaczyć, ale ci ludzie są obecni wszędzie - do najwyższych szczebli zarządzania partią. Józef Oleksy: Jacy ludzie? Tomasz Skory: Na przykład pan Mariusz Łapiński, szef mazowieckiego SLD, człowiek, który krzyknął: bierzcie go, i oni go wzięli. Józef Oleksy: Ale to jest jeszcze nie dowiedzione, bo relacje stron są rozbieżne i sąd partyjny będzie to analizował. Jeżeli dowiedzie, bądź uzna, że tak było, to nie wyobrażam sobie, żeby nie maiło być konsekwencji personalnych, bo po to jest sąd. Tomasz Skory: Pan mówi, żeby stronić od uogólnień, ale proszę mi powiedzieć, dlaczego żaden z klientów restauracji "Pod żubrem" w siedzibie SLD nie wstał i gromko nie krzyknął: "Panowie, tak nie wolno, nie bijcie go"... Józef Oleksy:Po pierwsze w restauracji nie siedzą wcale tylko ludzie SLD, więc tą drogą pan nie dojdzie do uogólnienia o SLD, jako całości. Natomiast to jest pytanie generalne, nie tylko dotyczące partii politycznych, ale ono dotyczy życia obywatelskiego - dlaczego, jak się dzieje coś złego i inni to widzą, dlaczego właśnie, niestety na ogół nie reagują po obywatelsku, nie dają sprzeciwu, nie wzywają do uspokojenia i zaniechania złego czynu? To jest stan naszych zachowań zbiorowych. I nad tym trzeba ubolewać i pracować na rzecz poprawy. W tym przypadku mogę panu tylko powiedzieć, że w tej restauracji na ogół gości nie ma, jest ich naprawdę symboliczna ilość i nie wiemy, ilu ich wtedy było. Tomasz Skory: Porzućmy tę restaurację. Chciałbym zapytać, czy odnotował pan, zapewne dość uważnie śledząc wydarzenia, żeby ktoś przeprosił za ten incydent? Józef Oleksy: Właśnie nie odnotowałem, nikt się nie odezwał, raczej poszła linia obronna... Tomasz Skory: A czy to nie jest podstawa do uogólnienia na całą partię? Józef Oleksy: Nie. Na pewno nie, dlatego że przeprasza się wtedy, kiedy czyn jest ustalony, jego charakter i przebieg wydarzenia. Jeżeli koledzy z SLD twierdzą, że było inaczej, no to dopóki to nie zostanie dowiedzione, oni się powstrzymują - zakładam - z przeprosinami, bądź z wyrazami skruchy, których też nie widać. Ale już jutro sąd się tym zajmie i wtedy będzie dalszy ciąg. Tomasz Skory: I każe przeprosić? Józef Oleksy: Nie wiem, co nakaże, bo to nawet byłoby mało, ale to zależy od stwierdzeń i ustaleń.