Zanim przejdziemy do dalszych paralelnych losów Eibnera i Muonga, muszę zatrzymać się na chwilę i naświetlić przebieg wojny, która zmieniła ich życie oraz funkcję, jaką pełniło w niej niewolnictwo. Makabryczne wydarzenia towarzyszące konfliktowi sięgają głęboko korzeniami do tragicznej historii Sudanu. Znajdziemy w niej starania dawnych kolonizatorów Brytyjczyków, aby wyeliminować handel ludźmi choć nie samo niewolnictwo. Uzyskanie przez Sudan niepodległości w 1956 roku rozbudziło istniejące od dawna napięcia między mieszkańcami północy, którzy chcieli jednego państwa rządzonego przez Arabów, oraz mieszkańcami południa, dla których takie rządy oznaczały niewolę. Proceder uprowadzania ludzi w niewolę był czymś więcej niż tylko perwersyjnym przejawem głęboko zakorzenionej nienawiści. Miał na celu unicestwienie całej rasy. W nowoczesnej historii ludobójstwa nie po raz pierwszy dokonano nie tylko za pomocą masowych mordów, ale również przez zniewolenie ludzi. Turcy brali niewolników podczas ludobójstwa Ormian w 1915 roku. Naziści zniewolili dwanaście milionów ludzi. Dwa miliony niewolników zmarły za rządów Czerwonych Khmerów. Jednakże działania Chartumu były najdłużej trwającą akcją zniewalania w XX wieku. Sadiq al-Mahdi, premier Sudanu, za którego rządów w połowie lat 80. zaczęto porywać ludzi w niewolę, przejął tę strategię po swoim dziadku, legendarnym Muhammadzie Ahmedzie, znanym pod imieniem Mahdi. Ten ascetyczny, dziewiętnastowieczny mistyk, który wywodził swoje pochodzenie od samego Proroka, poprowadził baggara - nomadycznych Arabów, którzy zajmowali się hodowlą bydła i w owym czasie handlowali niewolnikami - w zaciekłym ataku na kolonialny rząd. Przy okazji wzięto w niewolę tysiące mieszkańców Południa. Jego zwolennicy stworzyli system, w którym arabska konnica robiła obławy na mieszkańców południa, których zamykano następnie w otoczonych zasiekami z ciernistych gałęzi obozach zwanych zaribas. Po tym jak lord Kitchener pokonał odziały mahdystów w 1898 roku, w niektórych zoribas nadal trzymano niewolników, choć terminem tym określano zazwyczaj obozy dla bydła . Zwolennicy al-Mahdiego ponownie wypełnili zaribas niewolnikami. Stało się to możliwe dzięki decyzji bezpośredniego poprzednika Mahdiego, Gaafara Nimeiriego, o utworzeniu oddziałów paramilitarnych, które miały stłumić powstanie wzniecone w 1983 roku przez Johna Garanga. Kończąc jedenastoletnie zwieszenie broni, które trwało od uzyskania niepodległości, Garang, trzydziestoośmioletni oficer dawnej armii Sudanu, zebrał armię i zakwestionował roszczenie Chartumu do odkrytych właśnie złóż ropy naftowej oraz wprowadzony przez Nimeiriego szariat. Z perspektywy Nimeiriego powstanie Garanga zagrażało jedności państwa. Dla al-Mahdiego było ono również podważeniem kulturowej dominacji Arabów. Przekonanie al-Madhiego o arabskości Sudanu nie miało pokrycia w faktach, jako że w państwie tym nie ma "czystych" Arabów. Do baggara należą takie plemiona jak Rizeigat, Zaghawa i Misseriya, ale choć ich członkowie są muzułmanami i Arabami, to ich ciemna skóra stanowi świadectwo zawierania od wielu stuleci związków małżeńskich z rdzennymi afrykańskimi mieszkańcami Kordofanu i Darfuru. Obie grupy są namadami trudniącymi się hodowlą bydła i są równie biedne, jak ich południowi sąsiedzi. Nie mówią o sobie, że są "czarni"; w sudańskim arabskim słowo to oznacza niewolnika. Wolą mówić o sobie zurga, czyli niebiescy. Mimo to al-Mahdi potrafił po mistrzowsku rozpropagować ideę obrony kultury arabskiej przed mitycznym zagrożeniem z Południa. Wiarygodności dodał mu sam John Garang, wzywając do "oswobodzenia" całego kraju . W reakcji na jego słowa, oficerowie Powszechnych Sił Obronnych (Popular Defence Force) al-Mahdiego zaczęli indoktrynować arabskie oddziały paramilitarne, opisując chwałę jaka czeka tych, którzy zginą śmiercią męczeńską. Niewielu z nich zostawało wszakże męczennikami, ponieważ uzbrojeni we włócznie i tarcze ze skóry hipopotama Dinkowie nie mogli przeciwstawić się kałasznikowom oddziałów murahileen. Kiedy al-Mahdi ruszył na południe, do międzynarodowej opinii publicznej zaczęły za pośrednictwem organizacji humanitarnych docierać pogłoski o odrodzeniu się zła z przeszłości. Większość pracowników pomocy społecznej usłyszała je po raz pierwszy podczas akcji dostarczania żywności mieszkańcom południa w trakcie wielkiego głodu, jaki zapanował w Sudanie w 1988 roku. Miejscowi od jakiegoś czasu wiedzieli już o napaściach i braniu ludzi w niewolę. W 1984 roku młoda lekarka z plemienia Dina, Priscilla Joseph, leczyła uchodźców w Chartumie. "Dowiadywaliśmy się od nich, że część ludzi zniknęła", mówiła Joseph. "W 1986 roku było jasne, że ich porwano". Stopniowo zaczęto rozumieć mechanizm tych napaści. Społeczności baggara dokonywały ich w porze suchej, przypadającej na okres między listopadem a kwietniem. Jeszcze przed wyruszeniem w drogę ustalano sposób podziału łupów i budowano zaribas w odległości pięciu, siedmiu godzin marszu od wiosek, na które zamierzano napaść. Jeźdźcy wyruszali przed świtem. Do rzeki Kiir dowoziły ich rządowe ciężarówki, dalej jechali sami. Dla Dinków jedynym ostrzeżeniem przed atakiem był tętent kopyt i unoszące się w oddali tumany kurzu. Kto mógł, uciekał. Pracownik opieki społecznej z plemienia Dinków zatrudniony w brytyjskim oddziale Save the Children (organizacji pozarządowej, która rozpoczęła działalność w Sudanie podczas głodu w 1950 roku) pomagający mi w przygotowaniach do mojej drugiej podróży do południowego Sudanu, opowiedział o własnych doświadczeniach. "Jeżeli twoi ludzie znajdują się w zaatakowanej wiosce ", wyjaśnił, "po prostu rzucacie się do ucieczki. Uciekacie i ukrywacie się gdzieś w krzakach". Atakujące oddziały, mogące liczyć nawet tysiąc jeźdźców, strzelały uciekającym w plecy. Starszym mężczyznom, którzy nie mieli sił, aby uciekać, a jednocześnie nie nadawali się na niewolników, roztrzaskiwano głowy na oczach dzieci. Odjeżdżając, jeźdźcy podpalali uprawy i tukuls (chaty). Porywali bydło będące podstawą egzystencji Dinków, a także kobiety i dzieci, uprowadzając je na północ. Ranni umierali pozostawieni na drodze. Niewolnikom maszerującym przez spalone słońcem sawanny nie dawano wody. O zdarzeniach jako pierwszy poinformował "New York Times", który przytoczył relacje mówiące o tym, że "jeńcom przekłuwano ręce i skuwano ich razem łańcuchem, co praktycznie uniemożliwiało ucieczkę" . Kiedy niewolnicy znajdowali się setki mil od domów, ich właściciele bili ich, aż uzyskali od nich pełne posłuszeństwo. Baggara kazali chłopcom zajmować się kozami i bydłem; wcześniej robili to ich synowie, którzy teraz zaciągali się do Powszechnych Sił Obronnych. Oddziały paramilitarne zmuszały dzieci Dinków do walki z własnymi krewnymi. Murahileen dokonywali czasami zbiorowych gwałtów na chłopcach, aby pozbawić ich tożsamości płciowej. Właściciele bili dzieci i kazali im spać razem z bydłem. Czasami dawali im do jedzenia odpadki, w przeciwnym razie niewolnicy na własną rękę szukali kukurydzy wokół obozów. Pewien właściciel odciął jedenastoletniemu chłopcu nos za to, że zgubił jego krowę. Inny karał próby ucieczki obcięciem rąk. Jeden z poganiaczy bydła zbił gwoździem kolana małego niewolnika, aby uniemożliwić mu ucieczkę . Doktor Joseph leczył wielu chłopców, którym poprzecinano ścięgna. Ci, którym udało się wrócić do południowego Sudanu, nie mogli normalnie funkcjonować, ponieważ tamtejsi lekarze nie dysponowali sztucznymi kończynami. Właściciele znakowali niektórych niewolników rozżarzonym żelazem, aby rozpoznać ich w razie ucieczki. Większość niewolników stanowiły kobiety, które podobnie jak w okresie szczytowego rozwoju Imperium Otomańskiego w XVI wieku najczęściej pracowały w domach swoich panów . Do ich obowiązków należało mielenie prosa, okry i sezamu oraz przynoszenie wody ze studni. Kobiety wykorzystywano jednak głównie w znacznie bardziej prozaicznym celu. Zarówno podczas ataków, jak i w późniejszym czasie gwałty były czymś powszechnym. W okresie rządów dziadka al-Mahdiego za młodą nałożnicę można było dostać nawet siedem razy tyle pieniędzy co za krowę . Choć nadmierna podaż zmniejszyła wartość rynkową kobiet, nadał były cenionym dobrem. Wskaźnik urodzeń u baggara był niższy niż u Dinków, stąd seksualny podbój kobiet z południa był często świadomą próbą przywłaszczenia sobie ich macic. Niektórzy właściciele dokonywali klitoridektomii nieobrzezanych kobiet, aby uczynić je "czystymi". Po tym niezwykle bolesnym zabiegu musiałby od razu następnego ranka wracać do pracy. W niektórych przypadkach zaszywano dziewczętom wejście do pochwy. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety bili niewolnice, które rozmawiały między sobą w języku Dinków. Wielu jeńców przeszło na islam; niektórzy zostali do tego zmuszeni. Można zatem powiedzieć, że baggara tłumili u swoich niewolników wszelkie przejawy kultury Dinków.* * Fragment książki Benjamina Skinnera "Zbrodnia. Twarzą w twarz ze współczesnym niewolnictwem". Wydawnictwo ZNAK. W księgarniach od 3 marca.