Wodospad, jak sama nazwa wskazuje, to nic innego jak "spad wody", czyli odcinek rzeki albo strumienia, na drodze którego znajduje się spory uskok, gdzie siła grawitacji sprawia, że nurt porusza się z duża prędkością z góry do dołu. Proste? Otóż nie. Australijskie media opublikowały właśnie materiał, na którym widać wyraźnie, jak wodospad w Royal National Park, w okolicach Sydney zaczął działać na odwrót. Malownicza hydroformacja, na co dzień funkcjonująca całkiem normalnie, zaskoczyła wszystkich, kiedy bez żadnego ostrzeżenia "popłynęła" do góry i na boki. Dysponujący bujną wyobraźnią mogliby stwierdzić, że to przedziwne zjawisko jest następstwem błędu w symulacji świata albo w Matriksie, bądź też wodospad w Królewskim Parku Narodowym zwyczajnie się popsuł. Przyczyna jest trochę bardziej prozaiczna i zupełnie zgodna z logiką. Odwrócony wodospad jest wynikiem działania bardzo silnych wiatrów, wiejących na wschodnim wybrzeżu Australii. Prądy powietrza bywają tak mocne, że "odwracają" bieg spadającej rzeki, rozdmuchując ją na wszystkie strony. To ponoć nie pierwszy raz, kiedy w krainie kangurów wodospady płyną odwrotnie. Widok takiego zjawiska jest niewątpliwie ciekawy, toteż filmy uwieczniające je zawsze cieszą się dużą popularnością. Do stacji telewizyjnej ABC, tuż po opublikowaniu materiału z Royal National Park, ktoś nadesłał kolejne video, ukazujące tym razem wodospad pomiędzy Scarborough a Clifton, którego bieg również został odwrócony przez podmuch wiatru. Pozostaje tylko pytanie: czy takie coś można nazwać dalej "wodospadem", skoro woda nie spada, a leci w górę i na boki? W tej sprawie nikt nie przedstawił jeszcze oficjalnego stanowiska.