- No tak dmuchnęło, ze czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Myślę, że najtrudniejsze były ostatnie kilometry przed Świnoujściem, kiedy dopływaliśmy, widzieliśmy polski brzeg, było widać Świnoujście, dźwigi i wydawało się, że już za chwilę wysiądziemy na polski ląd, a tu nagle przyszło 9 w skali Bouforta, wielkie fale na 1.5 metra - mówi Piotr Owczarski, uczestnik wyprawy. Najtrudniejszy do pokonania okazał się odcinek między Treleborgiem a Rugią - to 100 km otwartego morze i trzeba uważać na kursujące tam dość często promy. Dalej trasa biegła do Świnoujścia a potem do Szczecina, gdzie czekały rodziny i przyjaciele. Do udziału w wyprawie zaproszono jachty polskie, szwedzkie i duńskie. Nad bezpieczeństwem kajakarzy czuwał jacht Tytan wraz z młodzieżą ze szczecińskiej szkoły Pod żaglami z wiatrem w żaglach. Więcej w materiale telewizyjnym Grażyna Górkiewicz