Amerykanie boją się powtórzenia scenariusza z czasów "kryzysu portu Mariel" w roku 1980, kiedy to kubański przywódca ogłosił, że każdy Kubańczyk, który chce wyjechać z kraju, powinien to zrobić. W efekcie z kubańskiego portu Mariel na Florydę przedostało się 125 000 uchodźców. Służby ochrony wybrzeża szkolić się będą w sposobach przechwytywania łodzi nielegalnych imigrantów, tak, by nie dopuścić do ich wylądowania na amerykańskim lądzie. Tymczasem członkowie kubańskiej emigracji na Florydzie zapowiadają, że wyślą łodzie w stronę Kuby, by pomóc swym krewnym w przedostaniu się do USA. Przedstawiciele Straży Przybrzeżnej twierdzą, że ćwiczenia zaplanowane były już w lipcu zeszłego roku, zanim Fidel Castro poważnie zachorował, i mają na celu przygotowanie Straży do czysto teoretycznego kryzysu związanego z napływem nielegalnych uchodźców. - Ćwiczenia te mają na celu przygotowanie Straży do odpowiedniego i skutecznego reagowania na jakąkolwiek masową migrację. Ćwiczenia te mają na celu również zademonstrowanie, jak poważnie władze federalne podchodzą do kwestii ochrony granic. - Mówi David Kunkel, szef Narodowej Grupy Operacyjnej ds. Bezpieczeństwa i dowódca 7 Odcinka Straży Przybrzeżnej. Straż Przybrzeżna ma nadzieję, że taka demonstracja zniechęci potencjalnych nielegalnych imigrantów do prób przedostania się do USA. - Nasze przesłanie do tych, którzy zamierzają próbować dostać się morzem do Stanów Zjednoczonych brzmi: lepiej zostańcie w domach, to zbyt niebezpieczne. - Dodaje Kunkel. Niektórzy z analityków w Miami przewidują, że po śmierci Castro do Ameryki będzie próbowało się przedostać nawet 500 000 uchodźców.