Za ucieczkę mogą grozić im nawet trzy lata dodatkowego więzienia. Jak poinformował dyrektor zakładu karnego, Krzysztof Machowicz, nieobecność skazanych zauważono w poniedziałek rano. Szukają ich dwie grupy pościgowe służby więziennej i policja. Mężczyźni zrobili dziurę w wykonanym z drewnianych płyt suficie celi, skąd przedostali się na poddasze parterowego budynku. Stamtąd, wybijając kolejną dziurę, weszli na pokryty papą dach. Potem sforsowali druciane zasieki wewnętrznego ogrodzenia i wykopali jedną z płyt zewnętrznego płotu. - W miejscach, którędy uciekli, nie ma uzbrojonych posterunków, jest natomiast m.in. monitoring kamer i bariera podczerwieni. Prowadzimy postępowanie wyjaśniające, dotyczące tego, czy urządzenia zadziałały i kto ewentualnie odpowiada za ucieczkę - wyjaśnił dyrektor. Przypomniał, że zakład karny w Wojkowicach jest placówką typu półotwartego, z oddziałem dla młodocianych i pierwszy raz karanych. Obaj uciekinierzy, w wieku 19 i 21 lat odbywali karę pierwszy raz. Siedzieli w więzieniu odpowiednio od kwietnia i maja ubiegłego roku. Mieli wyroki 3,5 roku oraz 3 lat i 4 miesięcy więzienia; wyszliby najdalej w 2010 r. Pracowali poza zakładem. - Jeden z uciekinierów w grudniu tego roku mógłby ubiegać się o przedterminowe zwolnienie, drugi w marcu przyszłego roku. Teraz nie będzie już o tym mowy. Za wspólną ucieczkę grozi im kara do 3 lat pozbawienia wolności, z całą pewnością nie wrócą już także do zakładu o charakterze półotwartym - powiedział Machowicz. Uciekinierzy pochodzą spod Rybnika. Funkcjonariusze służby więziennej i policjanci sprawdzają teraz wytypowane miejsca ich możliwego pobytu. Jak mówią, schwytanie zbiegów to kwestia czasu.