O.Zięba przypomniał, że już ponad dwa lata kobiety okupowały budynek, który jest własnością zakonu, a według postanowienia Stolicy Apostolskiej, nie były już zakonnicami i nie miały prawa go zajmować. W ocenie o. Zięby, eksmisja odbyła się z poszanowaniem godności byłych sióstr betanek, a wcześniej dawano im wiele szans, by rozwiązać problem w sposób mniej dramatyczny. - Doszło do trudnego rozwiązania, ale dobrze się stało, bo jest to już za nami - podkreślił. Według dominikanina, niedobrze się stało, że eksmisja odbywała się w świetle kamer telewizyjnych i fleszy, bo jest to sprawa bardzo delikatna dla osób, które żyły w skrajnie dramatycznych warunkach przez ostatnie dwa lata. - Te wszystkie kamery i flesze, to dla nich kolejne, silne i bardzo mocne doznanie, które pozostawi nową ranę psychiczną i duchową - podkreślił o. Zięba. Dodał, że "wolałby mniej jarmarku", ale też "rozumie, że takie są czasy". Dla o. Zięby, ważne jest to, że strona kościelna i państwowa zrobiła to nie pod osłoną nocy, po kryjomu, bo to - jak mówi - byłoby jeszcze gorsze. Zapytany, czy byłe betanki mogą ponownie wstąpić do jakiegoś zakonu, o. Zięba powiedział, że "nie ma takiej sytuacji czy winy, z której nie można by się nawrócić i z powrotem się odbudować, a nawet zbudować coś więcej niż było". - Jest to możliwe, ale to wymaga czasu, ponieważ przez ostatnie dwa lata żyły one w świecie wirtualnym. Muszą się otrząsnąć po tych dramatycznych dla nich przeżyciach i wrócić do świata realnego, a do tego trzeba stworzyć im odpowiednie warunki - podkreślił o. Zięba.