PAP: Co oznacza dla polskiego Kościoła beatyfikacja ks. Jerzego Popiełuszki? O. Wacław Oszajca: - Jest spłaceniem długu, jaki zaciągnęliśmy u tego człowieka, który owszem, miał za sobą wielu, zarówno katolików, chrześcijan jak i ludzi o innych światopoglądach, ale też i przeciwników. Zarówno po stronie ówczesnych władz partyjno-państwowych jak i kościelnych. Pamiętając więc o przeszłości, warto popatrzeć w przyszłość i przypomnieć, jakimi metodami "walki" posługiwał się ks. Jerzy Popiełuszko: "Zło dobrem zwyciężaj" i co z tego wynika dla nas, dzisiaj. Czyli jak tę ewangeliczną maksymę zastosować do tych warunków, w jakich dzisiaj żyjemy, choćby w odniesieniu do tak zwanych TW. Pojawiają się opinie, że ks. Popiełuszko był bardziej charyzmatycznym przywódcą społecznym niż osobą duchowną. Jakie jest ojca zdanie w tej sprawie? - Takie dzielenie nie ma sensu. Ks. Popiełuszko nie grał raz takiej, drugi raz innej roli. Owszem, jego działalność miała skutki społeczno-polityczne, ale nie dlatego, że pretendował on do miana opozycjonisty, działacza podziemia. Najgłębsze motywy jego działania miały charakter religijny. Jako chrześcijanin, widząc ludzka krzywdę, nie mógł milczeć. Nie jego też winą jest to, że w komunizmie, jak w każdym systemie totalitarnym, wszystko było upolitycznione. Wobec tego, w jaki sposób duchowni powinni przedstawiać postać ks. Popiełuszki? Czy jego przesłanie z czasów komunizmu jest jeszcze dziś aktualne i potrzebne? - Chcąc dać odpowiedź na to pytanie, trzeba najpierw odpowiedzieć na inne: Na czym polegało zło komunizmu? Otóż, cała podłość tamtego sytemu polegała na tym, że, czy człowiek chciał, czy nie chciał, to musiał zawsze być czyimś wrogiem. Przykład: półkilometrowa kolejka do sklepu spożywczego, "rzucili" cytryny. Podchodzisz wreszcie do lady i ostanie dwa owoce lądują w torbie, ale nie twojej tylko tego, który stał przed tobą. Nerwy nie postronki, z wielkim trudem człowiek powstrzymywał się, by temu szczęściarzowi nie podgryźć gardła. Jednym słowem komunizm nie tylko pozwalał, ale sam budził w nas najpodlejsze instynkty. Ks. Popiełuszko nie chciał żyć w takim świecie. On kochał życie i mówiąc za Janem Pawłem II, umiał się nim cieszyć. Sprzeciwiał się więc ówczesnemu systemowi politycznemu, bo zagradzał on ludziom drogę do normalnego życia. Jeśli czegoś bym się obawiał, to odcieleśnienia jego osoby. Uczynienia z niego księdza tak uduchowionego, że mdłego. Ks. Popiełuszko przedstawiany jest często w stylu średniowiecznej hagiografii, jako człowiek święty w potocznym rozumieniu, czyli nieskazitelny, daleki od postaw zwykłych ludzi i ich codziennego życia. W jaki sposób powinny być prezentowane sylwetki współczesnych świętych i błogosławionych, by wzbudzały zainteresowanie? - Zamiast dopasowywać życiorysy świętych do wymogów tradycyjnej hagiografii, utożsamiającej, a właściwie redukującej świętość do doskonałości moralnej, lepiej byłoby opowiadać jakimi drogami święci chodzili, ale i po jakich manowcach też błądzili zanim doszli tam, gdzie doszli. Najbardziej fascynujące w życiu chrześcijańskim jest napięcie miedzy tym, kim jesteśmy i kim moglibyśmy być Czy zatem należy mówić o słabościach i wadach świętych, np. o tym, że, tak jak ks. Popiełuszko przeżywali chwile zwątpienia, depresji? - Zwątpienie i depresja to w przypadku świętych, chciałoby się powiedzieć, chleb powszedni. Święci mogą nam rozbić nasze czyste sumienia i samopoczucie, ich wizerunki i życiorysy po prostu lukrujemy. W tym miejscu przypomina się Piotr apostoł, który dopiero wtedy naprawdę zaufał Chrystusowi, gdy się przekonał, że mimo zdrady, Jezus swego nastawiania do niego nie zmienił, przeciwnie, nadal na nim polega. Czy postać ks. Popiełuszki może być interesująca dla młodych ludzi? Czy nie jest on jednak z innej epoki: walki o wolność? - Owszem, ks. Popiełuszko może zainteresować młodych, ale pod jednym warunkiem, że nie zredukujemy jego życiorysu do ostatnich paru godzin, do tragicznej śmierci. Bohaterskiej śmierci, co nie znaczy, że chcianej. Najbardziej sympatyczny rys, może podstawowa cecha jego osobowości, to nie nieugiętość, ale wierność tym, którzy mu zaufali. Z tej potrzeby życia pośród ludzi, którzy sobie ufają, brało się również i to, że również swoich prześladowców traktował jako pokrzywdzonych. Troszczył się zarówno o przyjaciół, jak też o wrogów, ale daleki był od tego, by tych ostatnich poniżać, pokonywać. On nie chciał nad nikim tryumfować.