Świetnym przykładem jest tu chociażby Szwajcaria, której obywatelki zyskały prawa wyborcze dopiero w - uwaga - 1971 roku! Nie dziwi więc, że lokalne feministki robią wszystko, by jak najsilniej zaakcentować obecność kobiet w życiu publicznym. Najnowszy pomysł dotyczy zmiany oznakowania drogowego. Lokalne aktywistki chcą, by 50 proc. piktogramów z wizerunkami pieszych czy robotników drogowych w jasny sposób kojarzyło się z płcią piękną! "Wszechobecność męskiej reprezentacji w przestrzeni publicznej, szczególnie poprzez znaki drogowe, wzmacnia pogląd, że niektóre osoby - w szczególności kobiety, ale też rozmaite mniejszości - należą do tej przestrzeni mniej niż inne" - stwierdził w komunikacie prasowym burmistrz Genewy Sandrine Salerno. W mieście rozpoczęto już proces wymiany oznakowania, z którego relacje śledzić można na profilach społecznościowych. Całość związanych z tym kosztów - oszacowanych na około 53 tys. franków (ok 223 tys. zł) - pokryta zostanie z budżetu miasta. By uniknąć posądzenia o rozrzutność, burmistrz zadeklarował, że zdemontowane znaki trafią do magazynów i służyć będą za zamienniki dla innych. Genewa to pierwsze szwajcarskie miasto, które zdecydowało się na takie rozwiązanie. Niewykluczone, że za jego przykładem podążą też władze innych szwajcarskich miejscowości. Lokalne media przypominają, że z podobną inicjatywą w ubiegłym roku wystąpił już Zurych w czasie organizowanej w mieście Gay Pride - lokalnej imprezy skupiającej mniejszości seksualne. Wówczas, oprócz nietypowych znaków z piktogramami trzymających się za ręce mężczyzn i kobiet, na czas trwania imprezy przemianowano też nazwy ulic (z męskich na żeńskie).