Problem w tym, że już teraz wydziały komunikacji są oblegane przez kierowców, których wicepremier Marek Pol zmusza do oddawania praw jazdy najstarszego, książeczkowego wzoru. Nic dziwnego, że kolejna zmiana budzi - delikatnie mówiąc - obawy. - Te prawa jazdy, które wymieniliśmy są i będą jak najbardziej ważne w Unii Europejskiej - zapewnia Maciej Wroński z resortu infrastruktury. Według niego, obydwa wzory będą uznawane w całej Europie, a odnowione prawa jazdy nie zdrożeją ani o złotówkę. Ta obietnica ma kierowców uspokoić. Doświadczenie każe jednak traktować ją z dużym dystansem. Nieraz już przekonywaliśmy się, że pierwotne zapewnienia urzędników tego resortu i jego szefa nijak mają się do rzeczywistości. Jak się okazuje, wprowadzając kilka lat temu nowy wzór plastikowego prawa jazdy, Polska wybiegła trochę przed szereg. Wydawane teraz dokumenty tylko częściowo spełniają unijne normy i jeśli są na Zachodzie respektowane to tylko dlatego, że tamtejsi policjanci po prostu nie mogą się w naszych wzorach połapać.