Ogień objął 200 hektarów lasu i wrzosowisk. W nadleśnictwie Budy Stalowskie spłonęło 8 hektarów - twierdzi Dyrekcja Lasów Państwowych. Jak dowiedziała się sieć RMF, drzewa zajęły się od ćwiczebnego ostrzału artyleryjskiego, albo ostrzału rakietowego z samolotów typu Su-7. Na poligonie zorganizowano pokazy wojskowe, między innymi dla oficerów amerykańskich i ukraińskich. Wojskowi ćwiczyli i... strzelali, mimo wytycznych Dyrekcji Lasów Państwowych, która apelowała o powstrzymanie się od tego typu działań. Kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej będzie wyjaśniać, jak to się stało, że mimo ogromnego zagrożenia pożarowego na poligonie zorganizowano wojskowe ćwiczenia z udziałem artylerii - powiedział sieci RMF rzecznik MON, pułkownik Eugeniusz Mleczak. Wg płk. Mleczaka, ta sprawa musi zostać wyjaśniona. Tak wielki pożar udało się opanować dzięki lotom specjalnie przystosowanych do tego samolotów - "Dromaderów". Za całą akcję zapłaciły Lasy Państwowe. Ogień szalał na trudno dostępnym terenie, gdzie nie można dojechać ciężkim sprzętem. Strażacy i wojskowi wycinali drzewa, by zapobiec rozprzestrzenianiu się ognia, który opanował prawdopodobnie kilkadziesiąt hektarów lasu, łąk i wrzosowisk. Ściana ognia sięgała aż 300 metrów długości. Pożar na poligonie w Nowej Dębie jest już opanowany. W akcji brały udział samoloty gaśnicze z całego regionu, ściągnięto też samoloty z Lublina i Kielc. Był to jeden z największych pożarów podczas trwającej od miesiąca suszy.