W grudniu prezydent USA Donald Trump podpisał budżet obronny przewidujący nałożenie sankcji na rosyjskie gazociągi Nord Stream 2 i Turkish Stream. Dotyczą one operatorów statków prowadzących prace na głębokościach 30 m poniżej poziomu morza i większych. W efekcie szwajcarska firma Allseas, której statki układały rury gazociągu Nord Stream 2 na dnie Bałtyku, zawiesiła prace. Niedawno Elena Burmistrova, wiceprezes Gazpromu, przekonywała, że projekt wybudowany już w 94 proc. zostanie ukończony przez stronę rosyjską. Jak informuje RIA Novosti, chodzi o ułożenie na dnie morza ostatnich 160 km rur. Dotychczas Rosjanie informowali, że wznowienie robót możliwe będzie przy udziale rosyjskiego statku Akademik Czerskij, który znajduje się na Dalekim Wschodzie. Zapowiadano, że konieczne jest przetransportowanie jednostki i jej modernizacja. Problem jednak w tym, że statek ten został zakontraktowany do pracy nad projektem Sachalin-3, na złożach Kirinsky i Yuzhnokirinksy. Jak podaje agencja, jego udział w budowie Nord Stream 2 jest więc praktycznie wykluczony. Duńczycy wykazują ostrożne podejście w związku z zalegającymi na dnie morza od czasów II wojny światowej bombami, pociskami i minami. Bojąc się o przypadkowe detonacje zażądali, by statek układający rury był wyposażony w nowoczesny system dynamicznego pozycjonowania (DP). Systemy tego typu są zintegrowane z obwodem sterowania statku i działają automatycznie w oparciu o odczyty różnych czujników oraz informacji z satelitów. Warunki te spełniała szwajcarska jednostka. Tymczasem w Rosji jest tylko jeden statek układający rury wyposażony w system DP, Akademik Czerskij, który jest już jednak zakontraktowany do innych prac. RIA Novosti podaje, że jedyną opcją ukończenia projektu bez udziału zagranicznych firm jest użycie dwóch barek do układania rur - Fortuna i Defender. Należą one do firmy Miezhregiontruboprovodstroj. To właśnie Fortuna położyła dwa lata temu pierwsze kilometry Nord Stream 2 na rosyjskich wodach terytorialnych. Problem jednak w tym, że barki nie posiadają systemu DP. W tej sytuacji Rosjanie wpadli na pomysł, by budowę kontynuowały tandemy - barki w połączeniu ze statkami wyposażonymi w tego typu systemy. Zaproponowali, by Fortuna pracowała z jednostką Kamara, a Defender ze statkiem Mustang. Firma Nord Stream AG na początku stycznia wysłała do Duńskiej Agencji Ochrony Środowiska wniosek o dodanie do pozwolenia na budowę takich morskich tandemów. Rosjanie informują, że tempo układania rur przy takim schemacie technologicznym wynosi około półtora kilometra dziennie. Jak podają, prace budowlane mogą zostać ukończone do lipca. Testowanie i napełnianie gazem zajmie kolejne dwa miesiące, a we wrześniu możliwe byłoby uruchomienie projektu. Uzyskanie kolejnej zgody Duńczyków nie musi jednak oznaczać końca problemów Nord Stream 2. Kilka dni temu niemieckie media poinformowały, że USA mogą nałożyć kolejne sankcje, tym razem wymierzone w europejskich inwestorów projektu i w podmioty, które odbierałyby paliwo tym połączeniem. Niemiecki dziennik Handelsblatt, powołując się na źródła w Waszyngtonie, podaje, że przyjęcie sankcji planowane jest na luty lub marzec. To mogłoby postawić pod znakiem zapytania ukończenie inwestycji choćby ze względu na brak kupca błękitnego paliwa przesyłanego tym połączeniem. Budowa Nord Stream 2 według pierwotnych planów miała zostać ukończona do końca zeszłego roku, ale opóźnianie w zeszłym roku przez Danię wydania pozwolenia na budowę infrastruktury na jej wodach terytorialnych, a dodatkowo nałożone w końcówce roku amerykańskie i sankcje sprawiły, że nie było szans na zakończenie prac w terminie. Nord Stream 2 to druha nitka biegnącego po dnie Bałtyku rurociągu łączącego Rosję z Niemcami. Jej długość wynosi 1200 km, a przepustowość ok. 55 mld m sześc. rocznie. W projekt finansowo zaangażowane są niemieckie koncerny Wintershall i Uniper oraz holendersko-brytyjski Shell, francuski Engie i austriacki OMV. Monika Borkowska