Według niepełnych jeszcze wyników wczorajszego referendum opublikowanych przez francuskie MSW, "nie" powiedziało konstytucji UE 55,96 proc. Francuzów. Francuska prasa porównuje ten wynik do politycznego tsunami, potężnej morskiej fali po trzęsieniu ziemi, która powinna obalić rząd. "Francja nie jest już najstarszą córką Europy. Ta era, gdy nasz kraj był liderem integracji, już się zakończyła" - lamentuje dziennik "Le Monde". "Wszystko stanęło na głowie" - wtóruje mu "Le Figaro". "To policzek dla Jacquesa Chiraca i początek największego kryzysu w 50-letniej historii europejskiej integracji" - komentuje z kolei brytyjski "The Guardian". "Francuskie 'non' dla Europy jest tak samo absurdalne jak angielskie 'no' dla wołowiny albo rosyjskie 'niet' dla wódki. To tak jakby serce powiedziało 'nie' reszcie organizmu - ocenia w tym dzienniku znany historyk i publicysta Timothy Garton Ash. I dodaje ze smutkiem, że było to "non" wypowiedziane ze strachu "przed przysłowiowym już polskim hydraulikiem, imigracją, zmianą". "Guardian" pisze też, że po francuskim referendum premier Wielkiej Brytanii Tony Blair odetchnął z ulgą, ponieważ to nie jego kraj będzie winny odrzucenia konstytucji UE. "No i kto tu pluje do zupy?" - pytają natomiast irlandzkie gazety bulwarowe. To aluzja do tego, że gdy w czerwcu 2001 roku Irlandczycy odrzucili Traktat Nicejski, francuska prasa brukowa pisała, że unijny prymus napluł do wspólnej zupy. Irlandczycy wyciągnęli wnioski, przeprowadzili lepszą kampanię informacyjną w mediach, po czym przyjęli traktat.Teraz Irlandczycy biorą rewanż na aroganckich Francuzach. "Goodbye treaty, goodbye Chirac" - cieszy się konserwatywny brytyjski dziennik "The Times". To radość trochę na wyrost, bo Bruksela chce, by proces ratyfikacji traktatu toczył się dalej, a Jacques Chirac nie zamierza podawać się do dymisji. Ale rząd Wielkiej Brytanii ma teraz problem, co robić z niepopularnym traktatem. Posłuchaj relacji Bogdana Frymorgena: Niemcy, najwierniejszy sojusznik Francji, ratyfikowały Konstytucję Europejską w miniony piątek. Jak teraz reagują na francuską niechęć do dalszej integracji? Tamtejszą prasę przejrzał Tomasz Lejman, korespondent RMF w Berlinie: Unijni przywódcy robią dobrą minę do złej gry - relacjonuje z kolei nastroje w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginion: Wynik francuskiego referendum to jeszcze nie koniec Europy - uspokaja natomiast część włoskiej prasy. Dominuje jednak przekonanie, że odrzucenie konstytucji jest policzkiem wymierzonym całej Unii. Tamtejsze gazety przejrzała Agnieszka Milczarz: Komentatorzy zwracają uwagę, że jednym, z powodów odrzucenia przez Francję traktatu, była obawa przed przyjęciem do UE Turcji. W samej Turcji wyniki referendum przyjęto jednak ze spokojem. "Ten wynik dotyczy wyłącznie społeczeństwa francuskiego (...), a nie Turcji" - zapewnił społeczeństwo szef tureckiej dyplomacji, wyrażając przekonanie, że porażka eurokonstytucji nie zaszkodzi to procesowi integracji. Z kolei amerykańska prasa podkreśla, że odrzucenie w referendum we Francji unijnej konstytucji zapowiada zahamowanie procesu integracji i rozszerzenia Unii, a także klęskę prezydenta Chiraca, który widział we wzmocnionej UE przeciwwagę dla USA. "Nawet bez konstytucji, Unia Europejska będzie trwała na podstawie istniejących traktatów, ale głosowanie we Francji zatrzymuje marsz Europy naprzód i może sparaliżować podejmowanie decyzji w UE na wiele miesięcy oraz skomplikować proces przyjmowania nowych członków" - pisze "New York Times" w korespondencji z Paryża. Podobnie komentuje francuskie "non" w referendum "Washington Post". "Niezadowoleni francuscy wyborcy unicestwili plany dalszego znoszenia ekonomicznych i politycznych barier w Europie, zdecydowanie odrzucając europejską konstytucję" - pisze dziennik. Obie amerykańskie gazety zwracają uwagę, że porażka konstytucji we Francji zwiększa prawdopodobieństwo, że może ona zostać odrzucona także w Holandii, gdzie euroreferendum odbędzie się już w środę. Tam też sondaże wskazują na przewagę przeciwników traktatu.