Wciąż widać blizny - spalone sklepy i inne akty wandalizmu. Miejscowy szpital jest pełen. Zaledwie 14-letni chłopcy trafili tutaj z ranami od kul i strzał. Janen Mousa, 70-letni dziadek, przyszedł odwiedzić swojego wnuka. Mówi, że jest oburzony sposobem, w jaki wojsko i policjanci zareagowali na demonstrantów występujących przeciwko partii rządzącej. Wojsko rozpoczęło bitwę uliczną z osobami protestującymi przeciwko brakowi kart do głosowania w punktach wyborczych. Wydarzenia te skłoniły lokalnych i międzynarodowych obserwatorów do uznania, że wybory nie spełniły podstawowych standardów demokratycznych. - System, tak jak go zaprojektowano, nie zadziałał. Świadczą o tym niektóre wydarzenia, nieprawidłowości, które można było samemu zobaczyć, a których część dziś przedstawiliśmy. Można się przekonać, że wielu osobom odmówiono prawa do głosowania - powiedział jeden z obserwatorów międzynarodowych. Według wstępnych sondaży wybory wygrał kandydat partii rządzącej, jednak przedstawiciel opozycji już zapowiedział, że nie uzna wyników. Miejscowi obserwatorzy twierdzą, że wybory powinny zostać anulowane i przeprowadzone jeszcze raz.