Kariera azbestu zaczęła się kilka tysięcy lat temu. W czasach antycznych robiono z niego chusteczki i obrusy, obwijano nim zwłoki władców. W średniowieczu przypisywano mu właściwości magiczne, a alchemicy głosili, że pokryte są nim ogniotrwałe salamandry. Od XIX w. minerał należał do faworytów budowlańców; bardzo plastyczny, świetnie izolujący i wyjątkowo odporny na wysokie temperatury. W latach 60. prawdziwą furorę zrobił wytwarzany z połączenia azbestu i cementu eternit; lekkie i wytrzymałe pokrycie dachów na kilka dziesięcioleci zdominowało polski krajobraz. A azbest do tej pory jest istotnym materiałem przy budowie amerykańskich wahadłowców. Włókna zostają na zawsze Ale w latach 80. naukowcy znaleźli dowody, że azbest ma fatalny wpływ na ludzkie organizmy. Włókna azbestu, niewidoczne gołym okiem, dostają się do płuc, gromadzą tam i doprowadzają do wielu schorzeń, a w konsekwencji mogą powodować zwłóknienie tkanek płucnych, czyli azbestozę. Nie da się ich usunąć, a trawione przez nie płuca stopniowo tracą wydolność. Skażenie azbestem można porównać do wdychania mikroskopijnych drobin pokruszonego szkła. Choroby wywołane azbestem rozwijają się nawet po kilkudziesięciu latach wdychania włókien, a ich rozwojowi sprzyja palenie tytoniu. Rakotwórcze właściwości azbestu sprawiły, że na całym świecie ograniczono jego produkcję. Będzie straszył przez 30 lat W Polsce nie wolno produkować, stosować azbestu i handlować nim od 1997 roku, w Unii Europejskiej całkowity zakaz dotyczący azbestu zacznie obowiązywać z początkiem przyszłego roku. Kilka polskich zakładów produkujących płyty azbestowe padło, a o ich wyposażenie walkę stoczyły firmy z Indii i Kazachstanu - tam ekologia jeszcze nie dotarła... Tymczasem w całym kraju zalega wciąż 15,5 mln ton trującego minerału, a w ciągu dwóch lat usunięto zaledwie 1 proc. tej trucizny i wykonanych z niej materiałów. Koszty całkowite tej operacji do 2032 roku resort gospodarki szacuje na około 40 mld zł. Rządowy program zakłada, że do 2012 roku usunięte zostanie ponad 5,4 mln ton wyrobów zawierających azbest, a w dwóch kolejnych dekadach odpowiednio niespełna 6,2 i ponad 3,8 mln ton. Odpady, których najwięcej jest w województwach mazowieckim i lubelskim, mają trafić na specjalne składowiska. Jednak usuwanie azbestu ślimaczy się. Odpowiedzialni za to są właściciele obiektów, w których znajduje się rakotwórczy minerał. To oni powinni sporządzić stosowne informacje dla inspekcji nadzoru budowlanego i samorządów, a te z kolei dla wojewodów. Bomba z opóźnionym zapłonem Miliony ton azbestu zalegają m.in. w ścianach bloków z wielkiej płyty na większości polskich osiedli. I z roku na rok są coraz bardziej niebezpieczne. Wyeksploatowane elementy pękają i do powietrza, którym oddychają Polacy dostają się śmiertelne drobinki. "Nie chcemy tak mieszkać. Dawniej człowiek się nad tym nie zastanawiał. Teraz jednak wiem, co to azbest" - mówi w rozmowie z "Nową Trybuną Opolską" Antoni Bender z opolskiego osiedla ZWM. Ale jego żale na nic się nie zdadzą, bo spółdzielnia nie ma na razie ponad miliona złotych potrzebnych na oczyszczenie osiedla. A w jego domu może być do 300 kilogramów trującego minerału. Do usuwania materiałów zawierających azbest miały zachęcić tanie kredyty przeznaczone na ten cel. Bank Ochrony Środowiska dysponuje 30 mln zł na usuwanie materiałów zawierających azbest. Ale dotychczas tylko pięć osób skorzystało ze specjalnych kredytów i podpisało umowy kredytowe na 100 tys. zł. Większość potencjalnych klientów nie jest w stanie wykazać się zdolnością kredytową. Oficjalnie na azbestozę rocznie umiera w Polsce od kilkuset do 2 tysięcy osób. Ale te dane budzą uśmiech politowania pulmonologów, zajmujących się na co dzień pacjentami, którym doskwierają złośliwe włókna azbestu. - Oprócz azbestozy, musimy pamiętać o wielu przypadłościach, które są przez tę truciznę wywoływane, a z których nauka jeszcze nie do końca zdaje sobie sprawę - mówi jeden z nich, nie kryjąc irytacji. - Cóż, w Polsce znowu okazuje się, że są rzeczy cenniejsze niż zdrowie człowieka...