Na Facebooku strona "Prawdziwa Demokracja" zachęca, by Izraelczycy przyłączali się do inicjatywy. Po głosy, które oddadzą, mają zgłaszać się Palestyńczycy - mieszkańcy terytoriów okupowanych: Jerozolimy Wschodniej, Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy, którzy nie mają prawa głosu w izraelskich wyborach parlamentarnych. Głosowanie odbędzie się 22 stycznia. Stronę polubiło już ponad 700 osób i z dnia na dzień rośnie liczba osób zgłaszających chęć oddania głosu zgodnie z życzeniem Palestyńczyków. "Państwo Izrael nie jest demokratyczne" "Jako obywatel Izraela byłbym zachwycony, gdybym mógł oddać głos Palestyńczykowi. Żałuję tylko, że nie mogę oddać im głosu w bardziej użytecznej sprawie" - napisał na stronie "Prawdziwa Demokracja" Izraelczyk mieszkający od 2008 roku w Polsce Tamir Halperin. W rozmowie z PAP dodał, że jeśli po jego głos zgłosi się Palestyńczyk, przyjedzie specjalnie do Izraela na styczniowe wybory. Izraelczycy nie mogą głosować z innych krajów. "Jestem obywatelem Izraela. Państwo Izrael nie jest demokratyczne. Miliony Palestyńczyków, ofiar apartheidu i okupacji, w tym uchodźcy Nakby (po arabsku katastrofa, uchodźcy z wojny 1948 r.), nie mają prawa głosu w wyborach, które zdecydują o ich losach. Bardzo chętnie oddam mój głos jednemu z nich i podążę za jej/jego instrukcjami" - proponował w ostatnich dniach Ofer Neiman. Odpowiedział mu Palestyńczyk z Jerozolimy Wschodniej. "Dziękuję Ofer, nazywam się Bassm Aramim (...), mam 44 lata. Jestem pogrążonym w żałobie ojcem, moja 10-letnia córka Abir została zabita przez izraelskiego żołnierza 16 stycznia 2007 roku. Nie mam żadnego wpływu na izraelski rząd, który wysyłał tam żołnierzy. Żyję pod okupacją (...). Skorzystam z Twojego głosu, by zagłosować na Hadasz, najpoważniejszą żydowsko-arabską partię w Izraelu" - napisał. Jerozolima Wschodnia została w 1967 roku anektowana przez Izrael. Społeczność międzynarodowa do dziś nie uznaje legalności tego posunięcia. Po aneksji większość palestyńskich mieszkańców Jerozolimy nie stała się obywatelami Izraela, tylko rezydentami pozbawionymi prawa głosu w wyborach ogólnokrajowych. Twórcy strony piszą, że zainspirowała ich podobna kampania w Wielkiej Brytanii z 2010 roku, w której Brytyjczycy oddawali swoje głosy obywatelom Afganistanu, Bangladeszu i Ghany, a także arabska wiosna, sufrażystki i inne pokojowe formy walki o prawa polityczne. "Wierzymy, że wszyscy ludzie rodzą się równi" Palestyńczycy mieszkający na okupowanym Zachodnim Brzegu głosują w wyborach do władz Autonomii Palestyńskiej. Ostatnie odbyły się w 2006 roku. Jednak Autonomia ma bardzo ograniczoną suwerenność - nie kontroluje żadnych granic, większości palestyńskich zasobów czy np. polityki monetarnej, a ponad 60 proc. powierzchni Zachodniego Brzegu - tzw. strefa C, znajduje się pod pełną władzą Izraela. "Wierzymy, że wszyscy ludzie rodzą się równi. To podobno uniwersalna wartość. Jednak obecny izraelski rząd i prawo międzynarodowe nie traktują równo obywateli Palestyny i obywateli Izraela. Bez systemu "jedna osoba - jeden głos", Izrael nie może być demokracją. (...) Albo skończy się izraelska okupacja, albo wszyscy Palestyńczycy muszą dostać prawo do głosowania w izraelskich wyborach" - napisali autorzy inicjatywy "Prawdziwa Demokracja".