Trudeau powiedział w środę po południu, że akceptuje raport i bierze na siebie "pełną odpowiedzialność za wszystko, co się stało", choć nie zgadza się z wszystkimi konkluzjami komisarza Mario Diona. Dochodzenie komisarza ds. etyki dotyczyło nacisków ujawnionych przez Wilson-Raybould w lutym, po jej rezygnacji ze stanowiska minister ds. weteranów, na które została przez Trudeau przeniesiona w ramach styczniowej rekonstrukcji rządu. Jej zeznania przed parlamentarną komisją sprawiedliwości stały się przyczyną politycznego skandalu wokół liberalnego rządu Trudeau. Sprawa jest analizowana przez policję, która w razie potrzeby podejmie odpowiednie kroki - poinformowała w środę rzeczniczka Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej (RCMP), cytowana przez portal informacyjny publicznego nadawcy CBC. Jak napisał w swoim raporcie Dion, Trudeau dopuścił się naruszenia ustawy o konflikcie interesów poprzez użycie swojej pozycji, by skłonić Wilson-Raybould do zmiany odmownej decyzji prokuratury w sprawie ugody z oskarżoną o korupcję SNC-Lavalin. Ugoda taka (deferred prosecution agreement) oznaczałaby grzywnę, ale pozwoliłaby firmie uniknąć procesu karnego i odsunięcia na 10 lat od publicznych przetargów. Łapówki o wartości blisko 50 mln dolarów Działająca na całym świecie firma inżynieryjno-budowlana oskarżona jest o wręczanie łapówek o wartości blisko 50 mln dolarów w zamian za kontrakty rządowe w Libii w latach 2001-2011, w tym synowi byłego libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego. Pod koniec maja br. sąd zdecydował, że zgromadzone w sprawie dowody stwarzają wystarczającą podstawę do rozpoczęcia procesu. Zdaniem Diona, działania premiera i urzędników jego kancelarii miały na celu ochronę prywatnych interesów SNC-Lavalin i stanowiły naruszenie zasady niezależności prokuratorskiej. Ustawa o konflikcie interesów nie przewiduje jednak żadnych kar za złamanie jej zapisów w sposób opisany w raporcie. Trudeau nie zgadza się z twierdzeniem, że jakikolwiek kontakt w tej sprawie z prokurator generalną był niewłaściwy, "zwłaszcza kiedy na szali leżały miejsca pracy tylu ludzi" - jak napisał w wydanym w środę wieczór oświadczeniu. SNC-Lavalin, zatrudniająca w Kanadzie prawie 9 tys. osób, groziła zlikwidowaniem tych miejsc pracy w razie procesu. Podczas środowej konferencji prasowej Trudeau argumentował, że jego rolą jako premiera jest obrona Kanadyjczyków i ich interesów. "Nie mogę przeprosić za próbę ochrony kanadyjskich miejsc pracy" - stwierdził. Obiecał też, że "aby ani mój rząd, ani żaden inny rząd w przyszłości nie znalazł się już nigdy w takiej sytuacji", wprowadzi w życie rekomendacje byłej prokurator generalnej Anne McLellan, jak lepiej wyznaczyć granice między interesem publicznym a niezależnością prokuratorską. Analizę w tej kwestii zlecił w marcu, a jej rezultat kancelaria premiera upubliczniła również w środę, kilka godzin po raporcie Diona. McLellan nie stwierdza w swoim raporcie potrzeby rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. "Wielokrotne próby niewłaściwego wpływania na decyzję" Zdaniem Diona, motywacja premiera i jego otoczenia była głównie natury politycznej, czego dowodzi fakt, że podczas spotkania z Wilson-Raybould Trudeau odniósł się do zaplanowanych na jesień 2019 roku wyborów federalnych. Ponieważ jednak prokurator generalna nie dostała bezpośredniej instrukcji, nie doszło do politycznej ingerencji. Lider znajdujących się w opozycji konserwatystów Andrew Scheer powiedział dziennikarzom w środę, że jego zdaniem sprawa nacisków kwalifikuje się do zbadania przez policję. Raport skomentowała też sama Wilson-Raybould. Jej zdaniem potwierdza on ujawnione przez nią fakty oraz stanowisko, że doszło do "wielokrotnych prób niewłaściwego wpływania na jej decyzję". Była minister sprawiedliwości, usunięta z klubu parlamentarnego liberałów w kwietniu, zamierza startować w zbliżających się wyborach jako kandydatka niezależna. Z Toronto Alicja Minda (PAP)