Bodaj najtrafniejsze określenie, jakie słyszałem w tych trudnych, pełnych emocji dniach, w których na pierwszym miejscu był duch. 27 lat pontyfikatu Jana Pawła II to rzeczywiście wielki cud. Cud, który może trwać. Teraz wszystko zależy od nas. Można powiedzieć, że my mamy być jego dalszymi kreatorami. Mamy być cudowni. Jak? Prosto i trudno zarazem. Trzeba po prostu, choć to nie takie proste, tę wielką spuściznę Ojca Świętego zastosować w życiu. Choć od lat wszyscy o dokumentach tych mówią, to niewiele dokumentów tego wynika. Może teraz nadeszła ta pora? Wszystkich dokumentów i przemówień jest ponad 80 tys. stron. Na początek niech nam wystarczy tych kilka stron, które wypowiedział bezpośrednio do nas. Będąc w Sosnowcu w pamiętnym 1999 r. Jakie są główne punkty przesłania Ojca Świętego dla nas, dla naszego Kościoła sosnowieckiego? Po pierwsze Kościół musi stanąć za człowiekiem. Każdym bez najmniejszego wyjątku. To przede wszystkim z tego powodu Ojciec Święty cieszy się taką admiracją w całym świecie, że nie unikał, nie pomijał, nie bał się rzucić wyzwania "możnym" tego świata, opowiadając się zawsze za słabszym, ubogim, pokrzywdzonym. Był ich głosem. W ich imieniu spotykał się z decydentami. Pokrzywdzony to ten, komu coś grozi, który czegoś się lęka, któremu trudno o nadzieję. Jako Kościół musimy te zagrożenia rozpoznać, być ich świadomi i przejąć się tymi, których one dotykają. Przybywając do Sosnowca, Jan Paweł II wskazał na jedno z nich. Bodaj najbardziej dziś dotkliwe. Zagrażające wprost podstawom ludzkiej egzystencji. Odbierające radość życia i nadzieję. To brak pracy i instrumentalne traktowanie pracowników przez pracodawców. To bardzo ważne słowa. Wspierają, utwierdzają i stanowią mocny punkt odniesienia w sytuacji, gdy dominujące nurty ideowe przekonują, że o wszystkim, także o losie człowieka, powinna decydować niewidzialna ręka rynku. Codziennie przekonujemy się, jakie to przynosi skutki. Bieda ma różne przyczyny. Czasem dzielimy ją na zawinioną lub nie. Ojciec Święty mówi inaczej, o biedzie tych, którzy nie potrafią albo nie mogą się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Dostrzega przyczyny wewnątrz człowieka i w jego otoczeniu. Chce przez to powiedzieć, że każdy człowiek, który cierpi biedę, powinien, a nawet ma prawo być podmiotem troski Kościoła. Wreszcie młodzież. Nasza młodzież. Mówimy często, że nie mają perspektyw, bo świat zewnętrzny nie pozwala im ich dostrzec. Czemu tak się dzieje? Bo nie ma w tej proponowanej perspektywie Boga. Jego obecność odkrywa nowe, o wiele dalsze horyzonty. To młodzież z takimi perspektywami da nadzieję całemu światu. Niech ten płomień rozpalony podczas tych wyjątkowych, jedynych w swoim rodzaju i niepowtarzalnych rekolekcji paschalnych w nas nie zgaśnie. Ks. Paweł Rozpiątkowski