W przeciwieństwie do polskich braci-bliźniaków Jarosława i Lecha Kaczyńskich, działających w ramach jednego nurtu politycznego, Voglowie zrobili kariery w rywalizujących ze sobą partiach - SPD i CDU i to mimo tego, że obaj wywodzą swe polityczne zaangażowanie ze społecznej nauki Kościoła. Dopiero w tym roku, po definitywnym pożegnaniu się z bieżącą polityką, złamali niepisaną zasadę unikania wspólnych wystąpień i razem napisali książkę stanowiącą ich bardzo osobiste spojrzenie na powojenną historię Niemiec. 82-letni Hans-Jochen był w latach 60. burmistrzem Monachium, w drugiej połowie lat 70. ministrem sprawiedliwości w rządzie Helmuta Schmidta, w wyborach do Bundestagu w 1983 roku kandydatem swej partii na kanclerza, a w latach 1987-1991 przewodniczącym SPD. Bernhard Vogel był natomiast w latach 1976-1988 premierem Nadrenii-Palatynatu, a po zjednoczeniu Niemiec, od 1992 roku przez jedenaście lat szefem rządu Turyngii. Kierował też wpływową Fundacją im. Konrada Adenauera. Początki kariery politycznej obu braci nie należały do najłatwiejszych. Koniec wojny zastał Hansa-Jochena w amerykańskim obozie jenieckim na terenie Włoch w Coltano, w okolicach Pizy. Służący od 1943 roku w Wehrmachcie 19-latek wpadł w kwietniu wraz z niedobitkami swego oddziału w ręce włoskich partyzantów. Ze względu na młody wiek Amerykanie zwolnili go już po miesiącu. 27 lipca po raz pierwszy od dwóch lat zobaczył w rodzinnym Giessen swoją matkę. Hans-Jochen studiował prawo. W 1950 roku wstąpił do SPD, by - jak uzasadnia- "uniemożliwić powtórkę z historii i przyczynić się do powrotu Niemiec do grona wspólnoty demokratycznych państw". Dla 12-letniego Bernharda wojna skończyła się 1 kwietnia. Tego dnia ujrzał na ulicy w Giessen pierwszego w życiu Murzyna, amerykańskiego żołnierza kierującego jeepem. "Byłem zaciekawiony, lecz nie bałem się" - wspomina. W 1949 roku rodzina przeniosła się do Monachium. Młodszy brat studiował politologię i socjologię, a w 1960 roku wstąpił do CDU. Hans-Jochen bardzo dbał, stosując finansowe bodźce, o polityczne wykształcenie młodszego brata. - Jeżeli w sobotę wieczorem opowiedziałem dokładnie o tym, co wydarzyło się w kończącym się tygodniu w polityce, dostawałem 50 fenigów kieszonkowego - pisze Bernhard. Gdy relacja była niedokładna, lub co gorsze zawierała błędy, suma ulegała zmniejszeniu. We wspólnie napisanej książce obaj bracia przedstawiają swoją interpretację najważniejszych wydarzeń z historii RFN, a po 1990 roku zjednoczonych Niemiec. Zaliczają do nich reformę walutową z 1948 roku, wejście w życie konstytucji RFN 23 maja 1949 r., wybór Konrada Adenauera na pierwszego kanclerza 15 września 1949 r., budowę berlińskiego muru 13 sierpnia 1961 r., objęcie urzędu kanclerza przez socjaldemokratę Willy'ego Brandta w 1969 r. oraz odzyskanie w 1982 r. władzy przez chadeków z Helmutem Kohlem na czele. Za cezurę w historii uznają obaj upadek berlińskiego muru 9 listopada 1989 r. W książce nie brak osobistych, anegdotycznych akcentów. Hans- Jochen opowiada o swoim pierwszym samochodzie - volkswagenie garbusie, kupionym w 1958 r. za 3790 marek. Z kolei Bernhard zdradza kulisy problemów z urzędem ochrony konstytucji (odpowiednik UOP-u), któremu podpadł, gdy przywiózł z NRD dzieła klasyków marksizmu oraz propagandowe filmy o niemieckim komuniście Erneście Thaelmannie. Czujni agenci służb specjalnych podejrzewali Bernharda Vogla, że uprawia komunistyczną propagandę wśród działaczy rad zakładowych, dla których prowadził cykl wykładów. Jeden z rozdziałów książki poświęcony jest polskiemu papieżowi Janowi Pawłowi II. Zdaniem Bernharda Vogla, w latach 1972-1976 prezesa Komitetu Niemieckich Katolików, Karol Wojtyła "odmienił świat". Jak podkreśla, jego pierwsza pielgrzymka do Polski w 1979 r. "wyzwoliła niespotykane siły" w polskim społeczeństwie. Papież stał się osobą "otwierającą drzwi wolności" - pisze Bernhard, cytując Helmuta Kohla. Przypomina też przejście papieża w 1996 roku przez Bramę Brandenburską i jego wypowiedź, że w tym momencie także dla niego II wojna światowa skończyła się. Hans-Jochen ocenił decyzję kardynałów o powołaniu Polaka na Stolicę Apostolską jako "odważną i dalekowzroczną". Jak pisze, w latach 80. trzykrotnie spotykał się osobiście z papieżem. Przypomniał, że do połowy XX wieku stosunek SPD do Watykanu nacechowany był "dystansem, a nawet kontrowersjami". Od końca lat 50. stosunki poprawiły się. - Byłem pierwszym praktykującym katolikiem na stanowisku szefa SPD - zaznacza, nie bez dumy, starszy z Voglów. Wspominając audiencję w 1988 roku, Hans-Jochen podkreśla, że na jego uwagę, iż generał Wojciech Jaruzelski wydaje się być "mimo wszystkich kontrowersji polskim patriotą", papież kiwnął aprobująco głową. Jan Paweł II zignorował natomiast prośbę Vogla o ocenę przywódcy NRD Ericha Honeckera, z którym papież spotkał się w 1985 roku. Wspominając obchody 15. rocznicy powstania "Solidarności" w 2005 roku w Gdańsku, Bernhard Vogel podkreśla, że bez polskiego ruchu społecznego, bez Lecha Wałęsy i polskiego papieża nie doszłoby do upadku komunizmu w Europie. "W stoczni gdańskiej dla Europy rozpoczął się XXI wiek" - napisał. We wspólnie napisanym zakończeniu obaj bracia uznają masowe bezrobocie za największy problem współczesnych Niemiec. Powojenną historię RFN oceniają jako bezprecedensowy sukces. "Gdyby ktoś powiedział nam 8 maja 1945 roku, że 60 lat później istnieć będzie Unia Europejska, do której będzie należało 27 państw, w tym kraje Europy Środkowej i Wschodniej, potraktowano by go jak niespełna rozumu" - czytamy w książce napisanej przez Hansa-Jochena i Bernharda Voglów.