Kiedy miasto rozwiązało umowę z konsorcjum budującym obiekt, urzędnicy zapewniali, że to dlatego, by przyspieszyć prace. A jak sytuacja wygląda dziś? Spółki budowlane w ubiegłym tygodniu definitywnie wyprowadziły się z terenu inwestycji zabierając ze sobą maszyny, rusztowania, a nawet ochronę - podaje "Gazeta". Do urzędu miasta przesłały pismo, w którym informują, że: "przerwanie budowy w takim momencie może spowodować zmiany w podłożu i różnice w osiadaniu dobetonowanych części w stosunku do pozostałych. W sytuacjach skrajnych, w przypadku wystąpienia ulewnych deszczy czy występowania mrozów (...) może to nawet doprowadzić do katastrofy budowlanej". Jak dowiedziała się "Gazeta", najtańszy wykonawca chciał za dokończeni inwestycji osiem razy więcej niż oferowało miasto. Tymczasem firmy, które wycofały się z budowy, ostrzegają: "W przypadku wystąpienia dłuższej przerwy w pracach niż trzy miesiące (to jest do 22 października 2007 r.) należy wszystkie elementy stalowe i kanały zabezpieczyć przed wpływem warunków atmosferycznych". Tymczasem urzędnicy wcale nie są pewni, czy do tego czasu uda się wybrać nowego wykonawcę. - Nie wiem, czy w październiku plac budowy zostanie przejęty przez nową firmę - rozkłada ręce Witold Nykiel, dyrektor biura do spraw inwestycji urzędu miasta.