Premier powiedział, że jedyną pewnością jest to, iż nie było sygnału o zagrożeniu wysłanego przez samolot, lecz przez trzy minuty nadawał on automatyczne sygnały, z których wynika, że przestały funkcjonować wszystkie systemy pokładowe. Również minister obrony Francji Herve Morin powiedział, że rozpatrywane powinny być "wszystkie scenariusze". - Nie możemy wykluczyć aktu terrorystycznego, ponieważ terroryzm jest głównym zagrożeniem dla zachodnich demokracji, ale obecnie nie mamy żadnych elementów wskazujących na to, że taki akt mógł spowodować ten wypadek - podkreślił Morin. Francuski minister stanu ds. ekologii Jean-Louis Borloo powiedział, że kluczową sprawą jest znalezienie "czarnych skrzynek" samolotu. Są one zaprojektowane tak, by nadawać sygnały przez 30 dni. - To wyścig z czasem - dodał Borloo. Samolot linii Air France, lecący z Rio de Janeiro do Paryża, zniknął z ekranów radarów w poniedziałek rano. Wszystko wskazuje na to, że doszło do katastrofy. Na pokładzie było 228 ludzi, w tym dwóch obywateli polskich. Przed zniknięciem samolot nadał automatyczny sygnał o zwarciu elektrycznym. Eksperci wskazują, że nie ma wystarczających informacji, by określić przyczyny ewentualnej katastrofy.