System zbierał i przetwarzał dane o podejrzanych transakcjach oraz wszystkich tych, które przekraczały wartość 15 tys. euro. System został przez władze uznany za mający wpływ na "istotny interes bezpieczeństwa Państwa" dlatego powinien być monitorowany i nadzorowany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zbiera on bowiem dane o około 2 milionach transakcji miesięcznie. Tymczasem według informacji "Newsweeka" od kilku tygodni system z powodu awarii nie jest w pełni sprawny, a ministerstwo finansów gorączkowo stara się go naprawić. - Owszem doszło do pewnej awarii, ale w przypadku tak skomplikowanych urządzeń takie rzeczy się zdarzają - potwierdza w rozmowie z "Newsweekiem" Paweł Banaś, wiceminister finansów i Generalny Inspektor Informacji Finansowej. - Ale katastrofy nie ma, żadnych danych nie utraciliśmy. Mamy pewne przejściowe trudności, ale system ma tzw. moduły wsparcia, kopii bezpieczeństwa i dzięki temu sobie radzimy - uspokaja Banaś. Tyle oficjalne stanowisko władz resortu finansów. Nieoficjalnie od pracowników ministerstwa usłyszeliśmy, że, owszem, trwa usuwanie awarii systemu, ale wciąż nie odzyskał on pełnej sprawności, a ponadto z powodu poważnych zaniechań prac serwisowych w każdej chwili grozi kolejna awaria, która uniemożliwi zbieranie i analizowanie nowych informacji o procederze prania brudnych pieniędzy.