Zdaniem polityków Platformy, Polacy, którzy na nich głosowali nie chcieli by krajem rządziła lewica. Wybory wygrali jednak - zacytujmy - "socjaliści" i to wyznacza jasny cel: żadnych konszachtów z Leszkiem Millerem. - SLD dzisiaj szuka frajera do trudnych decyzji. Sama chce być tą partią, która obiecała, że da i bardzo chciałaby pokazać, że dałaby, gdyby nie ktoś bardzo zły. Kiedyś to był Balcerowicz, teraz być może miałaby to być Platforma Obywatelska - twierdzi jeden z liderów PO, Donald Tusk. Wiesław Kaczmarek - dla odmiany - upatruje wroga numer 1 w osobie Andrzeja Olechowskiego: - Andrzej Olechowski stworzył bardzo nieprzyjemny, nieprzyjazny klimat do jakichkolwiek rozmów merytorycznych - powiedział polityk SLD. Kaczmarek dodał, że z PO - jako formacją skrajnie prawicową gospodarczo - Sojuszowi rozmawiać trudno. Są natomiast w Sejmie ugrupowania programowo bliższe: - Pewnie byłoby nawet - można powiedzieć - bliżej szukać jakiegoś kontaktu intelektualnego ze środowiskami Samoobrony - uważa Kaczmarek. Donald Tusk odpowiada: - Ja będę z takim dużym zainteresowaniem obserwował intelektualne zbliżenia Samoobrony z Sojuszem Lewicy Demokratycznej - powiedział RMF poseł PO. Pojawiły się też informacje, że w samej Platformie może dojść do rozłamu. Część polityków tej formacji miałaby być rzekomo skłonna do porozumienia z SLD. Źródłem tych pogłosek są sami politycy SLD. Twierdzą, że podczas niedzielnej Rady Politycznej SKL-u (wchodzącej w skład PO) partia ta postanowi odejść z Platformy i utworzyć osobny klub w Sejmie. Mówi się nawet o tym, że prezes partii Artur Balazs, wraz z bliskimi sobie politykami, ma wstąpić do SLD. Tym sensacyjnym spekulacjom zaprzecza przewodniczący klubu, poseł Niewiarowski. Jego zdaniem najbliższa niedziela nie przyniesie ani rozłamu w Stronnictwie, ani - tym samym - rozłamu w Platformie Obywatelskiej.