W związku z ich śmiercią w szpitalu na przełomie stycznia i lutego przeprowadzono kontrolę, która miała sprawdzić, jak przestrzegane są zapisy umowy z NFZ. - Ustalenia kontroli są negatywne, stwierdzono wiele nieprawidłowości - powiedział we wtorek rzecznik kujawsko-pomorskiego oddziału Funduszu Jan Raszeja. Śmierć bliźniąt nastąpiła w nocy z 16 na 17 stycznia. Doszło do tego kilkanaście godzin przed planowanym porodem, który miał się odbyć poprzez cesarskie cięcie. Kontrola wykazała, że na tzw. odcinku później patologii ciąży, gdzie przebywało wówczas 15 pacjentek i wszystkie łóżka były zajęte, dyżur pełniła tylko jedna położna, a powinny być przynajmniej dwie. Z posiadanych sześciu aparatów KTG wykorzystywano tylko dwa, a przy tej liczbie pacjentek powinny być wykorzystywane przynajmniej cztery urządzenia. Brakowało zapisów dotyczących wyników badań USG W dokumentacji brakowało zapisów dotyczących wyników badań USG i KTG lub były fragmentaryczne. Zaraz po stwierdzeniu zaniku tętna płodów, nie przeprowadzono cesarskiego cięcia, a wykonano je dopiero po siedmiu godzinach. W związku ze stwierdzonymi nieprawidłowościami oddział NFZ zastosował wobec szpitala karę w wysokości 2 proc. wartości rocznego kontraktu całego szpitala, czyli 1,7 mln zł. Roczny kontrakt wynosi 85 mln zł. Raszeja zaznaczył, że NFZ jak dotąd będzie przelewał miesięcznie na konto szpitala 1/12 kwoty wynikającej z kontraktu, ale lecznica musi zapłacić nałożoną karę. Włocławski szpital ma prawo odwołać się od nałożonej kary do dyrektora oddziału wojewódzkiego NFZ. Oddział NFZ zobowiązał dyrektora szpitala do przedstawienia w ciągu 14 dni programu naprawczego, który ma wyeliminować wszystkie stwierdzone nieprawidłowości. NFZ może stosować kary w wysokości 1 lub 2 proc. wartości kontraktu, a w ostateczności zerwać kontrakt na świadczenie usług przez oddział lub szpital. Przed dwoma tygodniami NFZ, po ogłoszeniu wstępnego raportu z kontroli, zdecydował o obniżeniu włocławskiemu oddziałowi ginekologiczno-położniczemu stopnia referencyjności z drugiego na pierwszy, ale jeszcze tego samego dnia cofnął swoją decyzję. Obniżenie stopnia referencyjności oznaczałoby, że oddział nie mógłby zajmować się przypadkami ciężkiej patologii ciąży i przedwczesnymi porodami, a pacjentki z rejonu Włocławka byłyby kierowane do Bydgoszczy, Torunia, Grudziądza i Inowrocławia. Krótko po śmierci nienarodzonych bliźniąt ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego został zawieszony w obowiązkach służbowych; przed tygodniem został zwolniony. Nowym ordynatorem został lekarz pracujący na tym oddziale. Śledztwo prowadzi prokuratura okręgowa Dyrektor szpitala Krzysztof Malatyński na poniedziałkowej konferencji prasowej, zorganizowanej w związku z pełnieniem w sobotę dyżuru przez pijaną położną, zapewnił, że nie zabraknie mu determinacji przy wprowadzaniu zmian w szpitalu. "Przejdziemy przez ten trudny okres. Musimy przez to przejść i przejdziemy" - mówił dyrektor, który kieruje placówką od kwietnia zeszłego roku. Śledztwo w sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa we Włocławku.