70 procent nauczycieli było zdania, że wprowadzenie "Naszego Elementarza" stanowi ograniczenie w możliwościach i sposobach nauczania. 80 procent uważa, że rządowy podręcznik nie nadaje się jako jedyne źródło przekazywania dzieciom wiedzy.Zdaniem pedagog Aleksandry Piotrowskiej te opinie nauczycieli mogą wynikać z tego, że - jak twierdzi - przyzwyczaili się oni do gotowych scenariuszy zajęć. Piotrowska dodaje, że podręcznik nie powinien być podstawą kształcenia dzieci. Twierdzi, że ma to być jedynie dodatek. Według niej, głównym źródłem wiedzy powinna być różnorodna aktywność dzieci, a tę powinien wyzwalać nauczyciel.Pedagog Beata Szurowska przyznaje, że rzeczywiście nauczyciele mogli przyzwyczaić się do gotowych scenariuszy zajęć, które wcześniej otrzymywali od komercyjnych wydawnictw. Zwraca jednak uwagę, że rządowy podręcznik, zwłaszcza ten dla pierwszej klasy, był przygotowywany w wielkim pośpiechu. Podkreśla, że nie może być tak, że nauczyciel rozpoczyna rok szkolny i nie wie, jak będą wyglądały materiały edukacyjne za kilka miesięcy, bo one jeszcze nie powstały. - W tym roku z rządowego podręcznika będą uczyć się dzieci w pierwszej i drugiej klasie podstawówki - mówi rzeczniczka MEN Joanna Dębek. W zeszłym roku szkolnym z rządowego podręcznika uczyło się 97 procent pierwszaków.Badanie na zlecenie Grupy Edukacyjnej SA wykonano w połowie sierpnia. Wzięło w nim udział 500 nauczycieli, którzy zostali poproszeni o wypełnienie formularza drogą elektroniczną.