Tymczasem uśmiechnięty i pogodny "pancerny kardynał" (jak często nazywano go ze względu na nieustępliwość wobec różnych odstępstw od doktryny katolickiej) rozpoczął swoje urzędowanie i duszpasterzowanie od wyraźnego podkreślania szacunku wobec Jana Pawła II. Podtrzymał także zwyczaje środowych audiencji z pozdrowieniami kierowanymi w wielu językach, także tych, których wcześniej nie znał (jak choćby polskiego). Choć wielu komentatorów uważało kardynała Ratzingera za człowieka bardzo rygorystycznie przestrzegającego określonych i ustalonych wcześniej reguł i norm, nowy papież zaskoczył wszystkich niemal błyskawicznym otwarciem procesu beatyfikacyjnego swego poprzednika i podtrzymaniem wielu zaplanowanych jeszcze przez poprzednika planów, w tym m.in. spotkania z młodzieżą w Kolonii. Mimo doskonałej znajomości watykańskich realiów, swego urzędowania nie zaczął od zmian czy reformy struktur, choć zagraniczne media zapowiadały niemal rewolucję wśród watykańskich urzędników oraz w samej strukturze urzędów. Tymczasem w otoczeniu Benedykta XVI dalej pracują mianowani jeszcze przez Jana Pawła II duchowni, a z Watykanu do Polski przeniósł się jedynie abp Stanisław Dziwisz - zresztą ku wielkiej radości większości Polaków. Reszta znanych, choćby z pielgrzymek do Polski, najbliższych papieskich współpracowników to niemal te same osoby, w tym nadal liczna i silna "reprezentacja" Polaków. Jednak każdy, kto chciałby widzieć w Benedykcie dobrodusznego, starszego pana lub tylko prostego kontynuatora myli się. Papież Ratzinger jeszcze jako kardynał należał do grona najwybitniejszych hierarchów, co pokazuje także i teraz jako głowa Kościoła. Jego głęboko teologiczne, a zarazem bardzo bezpośrednie homilie i przemówienia, liczne spotkania z innymi biskupami oraz kontynuowanie dialogu z innymi wyznaniami pokazuje, że nasz obecny papież zamierza bardzo aktywnie angażować się w dyskusję nad miejscem i rolą, jaką katolicy musza odnaleźć we współczesnym świecie. Temu także służy, jak mi się wydaje, bardzo aktywne wspieranie tych środowisk i grup, które powinny odgrywać znaczącą rolę w dzisiejszym świecie. Świadczą o tym przemówienia kierowane do duszpasterzy, polityków czy osób odpowiedzialnych za media. Już po kilku miesiącach swego urzędowania pokazał, jak wielką rolę będą odgrywały w jego posłudze, może nie tak częste i masowe jak za czasów Jana Pawła II, ale przez to bardziej wymowne spotkania. Dlatego też chętnie spotkał się zarówno z lefebrystami, którzy współczesnemu Kościołowi zarzucają zdradę tradycji i porzucenie ewangelicznej prawdy, jak i z liberalnym teologiem Hansem Kungiem, niegdyś kolegą z uniwersytetu w Tybindze, gdzie razem wykładali, a dziś jednym z najgłośniejszych krytyków Kościoła i papiestwa. Nieco archaiczny strój (który przed nim papieże ubierali na początku XX w.) czy rezygnacja z tiary - potrójnej korony symbolizującej władzę papieża także w ziemskim wymiarze - może nieco mylić. Po roku widać, że Benedykt XVI jest papieżem zdecydowanym i bardzo jasno widzącym rolę, jaką ma odegrać Kościół i chrześcijanie w nowym tysiącleciu. Warto go zatem słuchać uważnie, nie tylko wtedy, kiedy (zresztą bardzo sympatycznie) zwraca się do nas z pozdrowieniami w naszym języku. Zobacz też: Przemiana pancernego kardynała