Gdański duchowny podczas mszy w Bazylice św. Brygidy odniósł się w ten sposób do doniesień prasowych, według których miał molestować 16-letniego chłopca. Prałat najwięcej pretensji kierował właśnie do dziennikarzy. - Za pieniądze fabrykuje się zdjęcia, dokumenty, spisuje opowieści - mówił. - Nie będę komentował i się tłumaczył. Nie będę przed kamerami, mikrofonami (...) rozdmuchiwał wstrętnych kłamstw. To poniżej mojej kapłańskiej i osobistej godności. To nie ja muszę udowadniać, że jestem niewinny - podkreślił. Apelował do wiernych, by nie dali sobą manipulować i "nie wierzyli wymyślonym i bzdurnym historiom". - Nie dajcie się zwariować, a prawda zwycięży, jak zwyciężyła zawsze przez 69 lat mego życia i 40 lat kapłaństwa - grzmiał z ambony. - Mechanizm działania jest wszędzie taki sam. Obiektem ataku jest zawsze ksiądz, który jest znany, ma stanowisko w hierarchii Kościoła i którego poglądy co do rzeczywistości są jasne i sprecyzowane - mówił prałat. - Nie przyniosło efektu oskarżanie o antysemityzm, ksenofobię, zbyt mało szkód wyrządziło opisywanie wymyślonych bogactw (...) Postanowiono uderzyć z tematem nośnym i łatwym do rozdmuchania i trudnym do jakiejkolwiek polemiki. Dziennikarze, jak sępy epatują kolejnymi sensacjami. Jeśli nie molestowanie to może deprawowanie. Jeśli się uda to może wymyśli się coś innego - mówił. Stwierdził, że jest niewinny, ale wydano już na niego wyrok. Dodał, że jest ofiarą szatańskich sił, które walczą z Kościołem i chcą zdyskredytować kościelne autorytety i księży, którzy mówią prawdę. Kazanie ks. Jankowskiego zostało przyjęte burzą oklasków zgromadzonych w kościele wiernych. Po mszy na dziedzińcu kościoła odbył się wiec poparcia dla księdza. Jak donosi reporter RMF, zebrało się ok. 200 - 300 osób. Przemawiali do nich przedstawiciele partii prawicowych, ideowo bliskich temu, co reprezentuje proboszcz. Przedstawiciel komitetu obrony księdza odczytał oświadczenie, w którym poinformował, że sprawa wykorzystywania seksualnego to hałaśliwy szum informacyjny. Za pomówienia kapłana i "lawinę kłamstw" obciążył "część liberalnych i lewicowych mediów". Mówił też, że wrogowie prałata, którzy "w latach terroru komunistycznego nie zdołali fizycznie go zlikwidować, dzisiaj ponawiają próby dokonania zemsty na nim, chcą go uśmiercić, zadać mu przysłowiowy cios nożem w plecy". Odczytano też apel do ministra sprawiedliwości, by wyciągnął konsekwencje wobec wydawców mediów i dziennikarzy, którzy - jak to określono - dopuścili się "nagonki medialnej na prałata". Duchowny w nim nie uczestniczył. Przypomnijmy, o całej sprawie poinformowała matka 16-letniego dziś Sławomira R. Według niej syn bywał w parafii duchownego, ksiądz odwiedzał go w domu, dawał spore pieniądze. Była też mowa molestowaniu seksualnym przez księdza, temu jednak zaprzecza dziś chłopiec. Sławomir R. zaprzecza, by ksiądz go molestował. Przyznał jednak, że ksiądz całował go na pożegnanie w usta. Wiarygodność zeznań złożonych w ubiegłym tygodniu bada biegły. Dotychczas przesłuchano ok. 20 świadków, w tym jednego księdza. Przeszukano też plebanię księdza J. Zabezpieczono kasety wideo i dyski komputerowe, których zawartość badają specjaliści. Prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie.