Oficjalnie władze miasta zapewniają, że wprowadzone regulacje nie mają nic wspólnego z Brytyjczykami. - Wprowadzają one po prostu zakaz przebywania i obsługiwania w ogródkach osób ubranych niestosownie. To wszystko - mówi serwisowi internetowemu tvp.info Tadeusz Czarny, dyrektor Wydziału Spraw Administracyjnych Urzędu Miasta. - Umowy dotyczą tylko właścicieli lokali na Rynku Głównym w Krakowie, bo to miasto udostępnia im ten teren - podkreśla. Nieoficjalnie urzędnicy przyznają jednak, że wprowadzenie nowych przepisów ma związek z zachowaniami turystów z Wysp. W ostatnich latach Kraków zyskał sobie bowiem wśród Brytyjczyków opinię wielkiej "weekendowej imprezowni". Szczególnie modne stało się zwłaszcza organizowanie tu wieczorów kawalerskich, które - zgodnie z angielskim zwyczajem - wiążą się zwykle z rozebraniem do naga przyszłego pana młodego. Efekt? Dziesiątki pijanych, a często i nagich Brytyjczyków paradujących po zabytkowych zakątkach Krakowa. Dla restauratorów i władz miasta turyści z Wysp to jednak ciągle świetny interes. Dlatego jak ognia unikają oni bezpośredniego krytykowania gości znad Tamizy i podkreślają, że ciągle są oni w Polsce mile widzianymi gośćmi. Paweł Rusak